Stowarzyszenie Jeździeckie "SZARŻA" należy do trójki położonych tuż obok siebie stadnin w tej części Zachodniego Mazowsza. Wszystkie trzy, ze względu na bliskość mojego miejsca zamieszkania, odwiedzam dość często podczas rowerowych wypadów. "Szarżę" od bardziej znanej stadniny "Pa-Ta-Taj" w Kaniach dzieli tylko łąka, przecięta rzeczką o nazwie Zimna Woda. Nieopodal brodu, gdzie konie z pastwiska schodzą do wodopoju, jest wytyczone miejsce na ognisko.
Ta stadnina ma według mnie bardzo specyficzny klimat. Tutaj udało mi się nawiązać spontaniczny kontakt z pasjonatami koni i dowiedzieć się paru "końskich" ciekawostek. O właśnie, z "pasjonatami" bo choć oni są w każdej stajni, to tu najwyraźniej odczułem prymat pasji nad biznesem. Tu pozwolono mi dosiąść wierzchowca i wykonać na nim pamiątkowe zdjęcie, z asekuracją sympatycznej amazonki czuwającej nad moim bezpieczeństwem. Tutaj też jako kibic pewnych zawodów pucharowych uczestniczyłem w bardzo urozmaiconym pikniku, stanowiącym barwną otoczkę sportowej imprezy.
Miałem duży problem z ulokowaniem skrzynki. Przygotowałem magnetik a tu okazało się, że w stadninie wszędzie wokół niepodzielnie panuje drewno. Metalowe barierki oraz masywna stalowa brama są zbudowane z profili szczelnie zaspawanych. Mamy więc kesz wyjątkowy, w odległości od obiektu, jakiej dotychczas nie spotkałem. Stadnina nazywa się SZARŻA, a kesz znajduje się w najpierwszym miejscu, kojarzącym się z tą nazwą, jakie w drodze do stadniny napotkasz.