Miejsce znaleźliśmy zupełnie przypadkowo, ale jako miłośnikom urbexów od razu nam się spodobało.
Takie miejsce bez kesza? Być nie może....
Większość urbexów to beton, stal (rozkradziona) i cegły a tutaj? Odlot - urbex drewniany.
W środku wala się dużo dokumentów, w sumie to nawet nierozkradziony za bardzo - nawet zdarzają się gniazdka elektryczne. Widocznie miejscowy element nie jest zainteresowany demolką.
Miejscówka to stare zakłady spożywcze, zachowały się jeszcze oryginalne tabliczki. Warto połazić i popodziwiać. Niedaleko mały ale malowniczy zalew z jazem - też warto się chwilę zatrzymać.
Kesz wielkości pi x drzwi dwóch paczek fajek, ukryty w drewnianej chałupie na ostatnim poziomie. Latarka bardzo się przyda. Aha - i dzieciaki lepiej zostawcie na zewnątrz.
Pozdrawiamy
Art_noise i Reniusia