Leśniczówka przez nas znana i lubiana, a świnkę nie wiedząc wtedy że wietnamska pewnie widzieliśmy przed pożarciem. Podjechaliśmy rowerami z Agatą na plac zabaw, współrzędne natomiast zaprowadziły mnie tam... gdzie sam kiedyś chciałem coś założyć.
Podjęcie było formalnością, pilnowałem tylko żeby ktoś z domku nie czaił - było spokojnie nie licząc biegającego drobiu. Dzięki za kesza!