Dzisiaj postanowiłem zebrać kolejnych kilka lub nawet kilkanaście keszy z Leśnej Doliny. Myślałem, że wrócę tu zdecydowanie wcześniej, a zawitałem tu ponownie po prawie 2 miesiącach... Dzisiaj starczyło czasu na 14 skrzynek, więc całkiem nieźle. Wszystkie z ich odnalazłem, jedne po dłuższym, inne po krótszym czasie, lecz ważne że się udało. Zacząłem przy kościele w Goli. A skończyłem na wzgórku z dziurką dla węża, więc tak trochę nietypowo
Dzisiaj pogoda nie była już taka optymistyczna jak ostatnio tu byłem - szaro, ponuro, w dodatku co jakiś czas deszcz padał. To dopiero 1 września, a już było czuć prawdziwą, chłodną jesień. Wszystkie znalezione kesze oczywiście są świetnie przygotowane, posiadają ciekawe maskowania, a więc każdego z nich się bardzo przyjemnie podejmuje. Trochę mi szkoda, że już tak niewiele keszy z Leśnej Doliny mi zostało, bo mógłbym takie super kesze podejmować codziennie. Dziękuję założycielom za przygotowanie keszy i serdecznie pozdrawiam :)
Dojechać tutaj na rowerze to nie lada wyzwanie. Może jeszcze jak się zna drogi jak własną kieszeń, to jest łatwiej. Dojechałem w okolice wzniesienia jakąś zakręconą trawiastą drogą, potem był kawałek dobrej drogi, potem jazda po łące, a potem na szagę na szczyt. Szczyt może nie jest zbyt ciekawy, ale lubię zdobywać wszelkiego rodzaju wzniesienia, więc zawsze to następne do kolekcji. Kesz po chwili poszukiwań namierzony. Oczywiście posiada fajne maskowanie. Po wpisaniu się do logbooka, czekała mnie jeszcze droga powrotna, wybrałem inną na oko krótszą, ale za to mega zarośniętą. Jechałem więc przez trawę po pas oraz trzciny aż wyjechałem na główną drogę. Już późno, a ja tu tyle czasu straciłem. :D