Jak polecał Lukoo dotarłem od prawej strony rzeczki (patrząc w kierunku w jakim płynie w niej woda), dzięki czemu uniknąłem przekraczania jej po mocno ryzykownej żerdzi. Okolica fajna - warta obejrzenia. Niestety akurat przylało i nie pozwiedzałem więcej, a w planach było jeszcze zaliczanie keszy w lesie Janowskim. Wziąłem kreta, zostawiłem deskę do surfowania i tradycyjnie znaczek
KOEDu. Powrót do domu rowerem nie był zbyt miły :-)
Dzięki za kesza.