No nic. Bardzo szkoda kesza, ale to było do przewidzenia. 

Na razie 'tymczasowo niedostępny'. Może się pojawi reaktywacja w pobliżu... Życie pokaże. 

Dziękuję znalazcom jak i tym którzy próbowali. 

Niestety budynek w remoncie. Nowy dach i sprzęt budowlany w środku. Nawet nie wchodzilismy do środka 

Czułam się w tym miejscu jak na końcu świata, ani żywej duszy dookoła, co ułatwiło spokojne i bezstresowe wejście na teren chaty. Mimo, że okno wyglądało na zamknięte to udało się wtargnąć do środka, ale i tak poczułam się jak złodziejka.Trudno było zlokalizować kesza, jednak najciemniej pod latarnią, Najbardziej przerażającym artefaktem okazał się dziecięcy bucik znaleziony na strychu... Brrr uwielbiam urbexy, ale jednak chaty nie są moimi ulubionymi obiektami tego typu. ;-)

Ciekawe miejsce, nawet podejrzewałem, że nie da się wejść do środka, wszystko było dobrze zabezpieczone. Niestety w środku zaczyna robić się ruina. Szukanie sporo zajęło, podpowiedź myląca, ale ostatecznie się udało. 

Trochę się obawiałem, jak tutaj wejdziemy niespostrzeżenie. Okazało się jednak, że da się to zrobić bardzo dyskretnie i ślady po swojej obecności zatuszować. Trochę na zeszło na zlokalizowaniu kesza, bo podpowiedź już trochę myląca.

Po dokonaniu wpisu rozpoczęliśmy z brajan74 dokładne zwiedzanie, najpierw części mieszkalnej, a następnie ciekawej części z maszynami młyna. Kondycja stropów w tej części już niezbyt dobra, ale miejsce bardzo mi się podobało. Z zewnątrz trochę niepozorne, a w środku bardzo interesujące maszyny i wyposażenie.

Dziękuję.

Jako że mój dziadek pochodził z Gąsiorowic (a właściewie Quellental) kesz był na krótkiej liście do odwiedzenia. Wnikneliśmy z Grzegorzem niepostrzeżenie od strony mostu. Nie ważne czy młyn Kazik czy Ptak (tak pokazuje warstwa topo mapy, Kazik jest kilometr na północny zachód), warto było tu zajrzeć. Po znalezieniu kesza zwiedziliśmy część domu z wyposażeniem młyna, świetne miejsce. Dziękujemy za jego pokazanie.

Witaj krcr!

Miło nam poinformować, iż Twoja skrzynka została wybrana skrzynką tygodnia.

SERDECZNIE GRATULUJEMY!
Zespół Opencaching

Ale klimatyczne miejsce. Pojechaliśmy tam po zmroku ze slawekragnar i z miejsca obłęd..sprzęty pozostawiane, ubrania w szafach, koszyczki na szklanki, sklejone okulary..budynek miejscami w dobrym a miejscami w kiepskim stanie ale cały czas ten lekki niepokój że domownik zaraz się pojawi..Kesz znaleziony po przebuszowaniu całego strychu i walnięciu 10 razy dynią o powałęZwiedzać, zwiedzać póki to jeszcze stoi w takim stanie. Dzięki za kesza i pokazanie miejscówki

Petarda miejsce. Siedzę teraz na strychu , w ciemnościach ,  w domu czuć jeszcze obecność jego zmarłych domowników.  Miejsce zostawione jakby ktoś niedawno wyszedł, pozostawione sprzęty , naczynia na stole, wiszące w szafach ubrania. Wszystko jak w scenariuszu do kasowego horroru. Obiekt penetrujemy w każdym możliwym zakamarku, znajduję gazetę z 1941 roku, na maszynach niemieckie insygnia, wspaniała atmosfera. Nie sięgam myślami tak głęboko jak poprzedni znalazcy i nie rozpatruję smutnej historii dawnych domowników tego miejsca.  Znakomitość i zielony liść niech spadnie na tę skrzynkę.  Podjęta na wyprawie z Wrocławia, razem z Wookee.  Dzienx za skrzynkę,  Pozdro. 

Pictures for this log entry:

Gazeta z 1941 roku.

Diener Boldt Breslau

Po dłuższej przerwie udało się wybrać na skrzynki. Podczas tego sobotniego czyszczenia opolskiej mapy trafiliśmy na tą skrzynkę.

Powiem że tutaj to bym chętnie zostawił kilka gwiazdek.

Zwiedziliśmy budynek bardzo dokładnie. Robi niesamowite wrażenie.

Dzięki i pozdrawiam.

Sobotnie czyszczenie opolskiej mapy razem z Mziolko.

WOW, to mało powiedziane, obiekt udało nam się pozwiedzać w całości. Co prawda jakaś zabłąkana dusza blokowała drzwi na strych, ale zlitowała się nad nami i nas wpuściła. 

Mega mi się tutaj podobało, jedna z najlepszych keszy w mojej karierze pod względem miejscówki. Bardzo klimatyczne miejsce, rzeczy pozostawione tak jakby ktoś przed chwilą opuścił dom. Ubrania w szafie w jednym z pokoi, zastawiony stół, węgiel w piecu, to tylko nie liczne rzeczy, które tworzą klimat tego miejsca. 

Po opuszczeniu budynku przez długi czas byłem pod ogromnym wrażeniem.

Dzięki i pozdrawiam

Okoliczni mieszkańcy aktualnie na procesji Bożego Ciała więc w spokoju mogliśmy czmychnąć na tył domu. Pierwsze wrażenie wow okno otwarte, stół zastawiony aż zapraszał do gościny. Ależ nam się tu podobało choć nie mieliśmy za dużo czasu na odwiedziny to i tak w każde pomieszczenie z chęcią zajrzeliśmy. Na strychu pięknie padające światło przez dziurę w dachu, kesz sprawnie zlokalizowany. Wszystko pozostawione w domu jakby dopiero ktoś z niego wyszedł, sporo niemieckich elementów ciekawi jeszcze bardziej jaka jest historia tego miejsca. Super polecam odwiedziny fanom urbeksów.

Korzystając z wolnej chwili.

TFTC

świetna miejscówka chociaż zrobiła na mnie mocno przytłaczające wrażenie, bida aż piszczy, jakieś posklejane milion razy okulary, wszędobylskie świeczki, leki, jedzenie zostawione jeszcze na piecu...

To miejsce bardzo zachwyciło, ale i bardzo zasmuciło. Tyle historii w każdym drobnym przedmiocie jaki pozostał, tyle drobiazgów, niedokończenie codzinne życie, nawet jedzenie w garnkach na piecu. Czas się zatrzymał . Znaleziona na wyprawie w poszukiwaniu wiosny z Whateverem, Tisią i Rubinem;)

świetne miejsce, choć bardzo smutne. zwiedziliśmy każdy zakamarek. Okoliczni mieszkańcy pewnie będą wiedzieć co się stało ale jakoś tak tuż po wyjściu nie chciałem łazić po domach i się dowiadywaćSympatyczny wypad z Żonką i Tisioverkami. dzięki za kesza.

Smutno tutaj, takie jakieś przygnębienie mnie tu ogarnęło..

Dziekuję za pokazanie miejsca!

Idąc za ciosem (czyli w drodze powrotnej na główną trasę)  podjechałem i tutaj, żeby się choć rozejrzeć co i jak choć miejsce już wcześniej z opisu wydawało mi się nieco przypałowe.

Tymczasem miejscówka super. Dawno nie widziałem tak fajnie zachowanego urbexa. Chyba świetnie dopasowałem czas podjęcia kesza bo w niedzielę to tu raczej pustawo a zachowując "szczególną dyskrecję" idąc opłotkami przez ogródek można tu się sprawnie dostać. No i tym razem nie dałem się zaskoczyć ;). 

Ciekawe jak długo obiekt jest opuszczony, mi wygląda jeszcze na lata 90-te i to początek. Dzięki.

Dziś po pracy pojechałem ząb rwać, wychodząc od stomatologa potrze kesz dość blisko, no to do domu po szalik i ogień po kesza... Miejsce jest mi znane, kiedyś sprzedałem tamtejszej babuszcze miotły, to jeszcze za łepka. Jak znajdziecie tam miotłę to mojej roboty  Zielone ku pamięci tamtej babci.

Miejsce bardzo fajne bo jest co zwiedzać i do tego świetnie zachowany urbex, naprawdę polecam.

Edit: Zdobyłem tam kreta którego wcześniej znalazłem jako swojego pierwszego

FTF

Pozdrawiam Belka