Stach – pracownik z 30 letnim stażem w cegielni był nazywany przez innych pracowników dziadkiem, ale też każdy chętnie przychodził do niego po radę czy też tylko porozmawiać. Ostrzegał też innych przed różnymi niebezpieczeństwami podczas pracy. Gdy tylko pojawiał się nowy pracownik Stach brał go pod swoje skrzydła i wprowadzał w świat cegielni. Niektórzy urządzali sobie podśmiechujki, kiedy opowiadał o wciąganiu kończyn przez maszyny, skalpowaniu, miażdżeniu, urywaniu, ucinaniu, czy tłuczeniu. Śmiali się śmiało, ale tylko do pierwszego wypadku. Potem czerwoni jak cegły przyznawali rację staremu Stachowi.