O tym, kiedy dokładnie powstał parszowicki kościół, niewiele wiadomo. Prawdopodobnie w XV w., zważywszy na detale jego architektury. Poważniejszym zniszczeniom uległ w wyniku działań wojennych - odbudowana wieża jest niższa o jedną kondygnację od swej poprzedniczki i nie ma już hełmu z latarnią. A poza tym to piękny gotyk, czyli kamienie polne plus cegła, z licznymi przyporami.
Warto zerknąć na zewnętrzną ścianę świątyni - zachowała się tam żelazna obręcz, w którą niegdyś zakuwano tych, którym z zasadami harmonijnego współżycia społecznego było jakby nie po drodze, a także zajrzeć do środka, by nasycić oczy drewnianym ołtarzem, kamienną chrzcielnicą, organowym prospektem, emporami i oczywiście elementami polichromii.
Czujne oko keszera wypatrzy tablicę upamiętniającą fakt, że w tym właśnie kościele swą mszę prymicyjną odprawił bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Jak to się stało, pytacie? W czerwcu 1972 r. pochodzący z okolic Ścinawy ks. Bogdan Liniewski przywiózł w rodzinne strony przyjaciela z warszawskiego seminarium, ks. Jerzego Popiełuszkę. Obaj dopiero co otrzymali święcenia kapłańskie. Na Dolnym Śląsku odprawili kilka mszy prymicyjnych. Jedną z nich (4.06) w Parszowicach, gdzie mieszkała ciocia księdza Bogdana.
Skrzyneczka lekka, łatwa, a może i przyjemna. Zachowujemy konspirację! Powodzenia, miłych wrażeń.