A cóż to za obiekcik? Nawigacyjny, to pewne, podobnie jak to, że przeszedł już na wydmoemeryturę i został lokalnym ambasadorem korozji. Od wścibskich rąk i nóg oddziela go rachityczna druciana siatka.
Po popodziwianiu bierzemy się do roboty i namierzamy keszyka. Jest na współrzędnych, trzeba sięgnąć dyskretnie za siateczkę i delikatnie wyciągnąć go z oczka. Mam nadzieję, że Wam nie spadnie. A po dokonaniu wpisu trzeba jeszcze w promieniu kilkunastu metrów od kesza znaleźć hasło do logu - jest to słowo uzupełniające poniższe zdanie:
?????? śledzi mogą zaniepokoić niejednego sztokholmskiego generała.
Powodzenia, miłych wrażeń.