Niemieckie, holenderskie, olęderskie, ewangelickie i w końcu zapomniane. Taki los spotkał niemal wszystkie wiejskie nekropolie stanowiące niegdyś miejsce spoczynku kolonistów.
Początki osadnictwa holenderskiego na terenach obecnej gminy Dąbie sięgają drugiej połowy XVIII wieku i chcąc nie chcąc, to właśnie Olędrom zawdzięczamy w dużej mierze ukształtowanie dzisiejszych terenów wiejskich. Uprzedzenia i ludzka bezmyślność spowodowały, że po II WŚ większość cmentarzy została zupełnie zniszczona. Jako przydrożne kępy drzew, czy leśne wzniesienia, na stałe wpisały się w lokalny krajobraz i choć mijamy je codziennie, prawie zupełnie wymazaliśmy z pamięci ich pierwotne znaczenie.
Wąski asfalt przez wieś, na poboczu niewielkie chaszcze, pszczoły uwijające się w kwitnącej akacji i coraz większy żar z nieba (do południa niecałe dwie godziny, a już dwadzieścia siedem na plusie). Trawa po pas skutecznie maskowała pierwotne przeznaczenie tego miejsca. Udało mi się jedynie wypatrzeć rdzewiejący krzyż, pewnie jesienią da się dostrzec więcej.
Skrzynka na współrzędnych w dość oczywistym miejscu. Starajcie się jak najmniej ingerować w otoczenie, maskujcie tak jakby zamaskowała to sama natura.
Powodzenia!