Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
Spowiedź Mariana - OP92Q6
Owner: elmodemonico
This cache belongs to GeoPath!
Please log in to see the coordinates.
Altitude: m. ASL.
 Region: Poland > pomorskie
Cache type: Other type
Size: Small
Status: Ready for Search
Date hidden: 23-09-2019
Date created: 23-09-2019
Date published: 23-09-2019
Last modification: 31-03-2021
20x Found
0x Not found
1 notes
watchers 1 watchers
106 visitors
12 x rated
Rated as: Excellent
12 x recommended
This cache is recommended by: areckis, Badzia Gadzia - (BG), bamba, Czarsow, LadyMoon, martuś, Miki., Piterpiel, r00t7, Redzi23, Serengeti, xaksonx
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Dangerous Cache  Torch needed  Take something to write  Monumental place 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL

Od jego ostatniej wizyty w kościele minęło już kilka lat, ale Marian pamiętał ten dzień jakby wydarzyło się to wczoraj: ślub z Honoratą, walka z ostrą biegunką w przykościelnym szalecie, aż wreszcie odwołany ślub i ucieczka ze wsi. Oddech wściekłego sołtysa, notabene niedoszłego teścia czuł jeszcze przez kilka miesięcy (1). Swój azyl znalazł w okolicach Kwidzyna, tu się zaczepił i przez ostatnie tygodnie wiódł spokojne życie do momentu, gdy odkrył, że jego kuzyn prowadzi podwójne życie...(2)

Marian postanowił wynieść się z chatki przy wale. Zabrał ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i ruszył w drogę. Daleko jednak nie zaszedł, kilka kilometrów po przekroczeniu Wisły spotkał na drodze lokalnego sadownika w Opalenia. Facet miał nieopodal dawnej linii kolejowej Myślice - Szlachta swój sad, a w nim dorodne śliwy, jabłonie i grusze. Po kilku wymianach zdań rolnik zaproponował Marianowi pracę w sadzie i stancję na czas zbiorów. Marian pomyślał czemu nie, warto się zaczepić, tym bardziej w dalszym ciągu jest blisko do Kwidzyna, z którym mocno związał się emocjonalnie.

Już pierwszego dnia poznał w sadzie Stefana - syna sołtysa z okolicznych Widlic. Chłopak młody, jurny i do tego niezwykły kombinator. Zebrane przez nich owoce trafiały bezpośrednio do kwidzyńskiego WZPOW, jednak nie wszystkie...

Już drugiego dnia wspólnej pracy Marian został wtajemniczony przez jurnego Stefana w lewą produkcję trunków wysokoprocentowych. Stefan swoje rzemiosło wyniósł z rodzinnego domu. Ojciec przekazał mu tajemną wiedzę zakresu pędzenia bimbru z owoców, którą on teraz uskuteczniał w opaleńskim sadzie. Przez kolejne kilka tygodni Marian poznawał wszelkie tajniki sztuki bimbrownictwa, w tym proces fermentacji śliwek, destylacji, a także upędził swój pierwszy bimber z "węgierek".

Marian gotowe flaszki z bimbrem magazynował w XIX wiecznym, popadającym w ruinę kościele w Opaleniu. Po dogadaniu się z kościelnym urządził na strychu składzik z flaszkami. Kościelny jako dolę otrzymywał kilka flaszek, a że był łasy na tego typu trunki ta współpraca bardzo dobrze rokowała na przyszłość.

Pewnego dnia przerażony kościelny przybiegł do sadu i poinformował Mariana, że zapadła decyzja o likwidacji kościoła, a w jego miejsce miał powstać szpital.

Obaj szybko postanowili wyczyścić strychowy magazyn z bimbrem. Chcieli tego dokonać pewnego jesiennego piątku. Gdy weszli do kościoła, ku ich zdziwieniu ukazał się proboszcz.

- panowie zapewne na spowiedź, w końcu dziś pierwszy piątek miesiąca? - zagadał uradowany proboszcz.

Marian nie mógł zebrać myśli, rzekł tylko:

- eeeee, ttttak księże dobrodzieju.

Zatem zapraszam do konfesjonału.

Marian był już u kresu wytrzymałości, jego czoło oblewał pot, ręce się trzęsły, nie mógł z siebie wykrztusić ani jednego słowa. Postanowił jednak dla niepoznaki udać się do konfesjonału i jakoś wyspowiadać.

- Panie zgrzeszyłem - zaczął Marian

Na to ksiądz bez ceregieli mu odpowiedział:

- Marian, czy ty myślałeś, że ten magazyn na strychu umknie mojej uwadze?

Marianowi zaczęły puszczać nerwy, nie wiedział co odpowiedzieć, wydukał jedynie:

- Ppppprzebacz mi Panie....

Na co proboszcz odpowiedział:

- Dobra Marian, nie pitol i zluzuj tyłek. Zabierz to co Twoje, a staremu i samotnemu księdzu odpal ze dwie skrzyneczki i jesteśmy kwita!

Uradowany Marian wraz kościelnym udali się na strych celem opróżnienia magazynu. W pewnym momencie, jakby emocji na ten dzień było za mało, kościelny przez nieuwagę zamiast po belkach wszedł na deski i niewiele brakowało, aby spadł na posadzkę kościoła, gdy pod jego nogami pękły deski, a on zawisł pod sufitem. W ostatniej chwili Marian wyciągnął rękę i uratował swego towarzysza. 

Po kilku godzinach magazyn został opróżniony, ale Marian wiedział, że zostało coś jeszcze wyjątkowego na strychu. Postanowił wrócić po ostatnią flaszkę, która tam jeszcze została, a konkretnie tą jego pierwszą, wyjątkową i debiutancką. Ukrył ją w starym przewodzie kominowym nad dawnym ołtarzem. Po rozliczeniu się z proboszczem, pożegnawszy kościelnego udał się na spoczynek do swojej stancji.

UWAGA! Skrzynka niebezpieczna. Nie wchodź bez asekuracji, stąpaj po grubych belkach!!!

Przypisy:

(1) - Dokąd Marianie?

(2) - Marian Kwidzyniakiem

Additional hints
You must be logged-in to see additional hints
Log entries: Found 20x Not found 0x Note 1x All entries