Legendy okolic Czempinia
#17 - Bal duchów w Borowie
Zdarzenie to miało miejsce w II połowie XVIII w. w borowskim dworze, który został wzniesiony przez Jana Stanisława Mojakowskiego. W Helenopolu miało odbyć się wesele. Nowożeńcy specjalnie wynajęli na to wydarzenie muzykantów z Kościana. Zespół wyjechał z miasta w południe, aby punktualnie być na miejscu. Jechali a czas mile upływał. Nagle poczuli olbrzymie zmęczenie i dlatego postanowili zatrzymać się w wybudowanym w Borowie dworze, aby odpocząć. Pogodny dzień i śpiew ptaków przekonały wędrowców do tego miejsca. Muzykanci siedzieli spokojnie, tylko konie zdawały się nie być zadowolone z niespodziewanego dla nich postoju. W pewnym momencie, zza murów dworu wyszedł młody mężczyzna we fraku. Przywitał ich i zapytał, czy zechcieliby zagrać kilka utworów, obiecując dobrą zapłatę. Muzykanci zastanawiali się, kto zaczyna zabawę tak wcześnie, skusili się jednak chęcią łatwego zarobku. Gdy weszli do dworu, bardzo szybko zrobiło się ciemno. W Sali balowej znajdowali się już pierwsi goście. Z początku nieśmiało a później coraz żwawiej przygrywali więc im do tańca. Uczestników imprezy przybywało z każdą minutą, wszyscy tańczyli przez cały czas, ale nikt nie był zmęczony. Zgodnie z panującym wtedy zwyczajem, gdy orkiestra dobrze grała to mężczyźni do basów wrzucali złote monety. Nagle zaczął piać kogut, goście zaczęli znikać a wraz z pierwszym promieniem słońca zniknęła również sala balowa. Nasi wędrowcy znaleźli się na pustym polu porośniętym chwastami. Przypomnieli sobie, że basista powinien mieć w swoim instrumencie złote monety. Gdy opróżnili basy, zamiast monet znaleźli dwie garści czarnych kamieni. Strach ich obleciał i czym prędzej odjechali z tego miejsca. Domyślili się bowiem tego, że grali na balu duchów.
Źródło: K. Marciniak-Helińska, S. Wiśniewski „Prawdy i legendy z Czempinia i okolic”, Czempiń/Kościan 2013
O keszu:Pojemnik 200 ml, zawiera logbook, ołówek, certyfikaty i trochę gadżetów na wymianę.