We wsi jest już kesz w ciekawym miejscu, teda przy krzyżu upamiętniającym Powstanie Styczniowe. Teraz jest drugi o drodze krajowej nr 19. Kesz schowany jest obok leśnego parkingu, gdzie kierowcy pomykający tą drogą mogą chwilę odpocząć. Niech was jednak ręka boska broni jechać tą drogą rowerem. Ja pomyślałem że sobie skrócę drogę do domu i kawałeczek, marne trzy kilometry, tyle co do Świętej Wody pojadę "krajówką". Trzymałem się jak można prawej strony, wręcz jechałem po białej linii wyznaczającej krawędź drogi, a i tak strąbiła mnie ciężarówka, o wyprzedzaniu z przepisowym odstępem 1,5 metra można zapomnieć, raczej nastawcie się na grubość lakieru. Miałem wrażenie że biorę udział w jakiś zawodach sportów ekstremalnych. Nie mam jednak do nikogo pretensji, takie są te polskie drogi i tak się po nich jeździ. Taka ciekawostka, na tym małym odcinku który przejechałem jest kilka krzyży, które są pamiątką po śmiertelnych wypadkach.
Tak w ogóle ta droga łączy Kuźnicę i Barwinek. W dużej części ma zostać włączona do Via Carpati, czyli europejskiego korytarza łączącego Kłajpedę z Salonikami. A tymczasem TIR-y pomykają sobie w Polsce przez drogę która w sporej części nie ma nawet utwardzonego pobocza. Dlatego jak będziecie chcieli dostać się z Horodnianki do Białegostoku, nie bądźcie chytrzy jak ja, tylko jedźcie przez Studzianki, życie ma się jedno.
Kesz to mikrus, acz większy od eppendorfki. Jakby chciał to by był magnetykiem.