Legendy okolic Czempinia
#13 - Zemsta diabła
Jeszcze w latach 1960-1970 można było zobaczyć w czempińskim krajobrazie pracujące wiatraki. Dziś pozostały po nich tylko wspomnienia i stare pożółkłe fotografie.
W mieście Czempiniu w odległych czasach istniało kilka cechów rzemieślniczych, między nimi funkcjonował Cech Młynarzy i Piekarzy. Wsławili się oni smakowitymi wypiekami. Natomiast czempińscy młynarze mielili zboże na chleb i paszę dla trzody w młynie parowym oraz kilkunastu wiatrakach. W każdym z nich prowadzona była księga obrotu zbożem oraz bogata kronika z opisem wydarzeń nieraz z setek lat.
Zgodnie z opowieściami w Czempiniu miało być trzynaście wiatraków, ale kiedy powstawał ten pechowy trzynasty, to zawsze któryś stawał się obiektem harców nieujarzmionego wiatru lub pożaru, albo zemsty postaci niecnej czyli mającej wiele wspólnego z diabłem…
Takiemu zdarzeniu uległ stary wiatrak pana Walentego Simińskiego, który stał na górce przy obecnej ulicy Malinowej. Wiele dziesiątek lat wiatrak ten służył rodzinie jako źródło dochodu i pracy, a potrzebującym rolnikom możliwość przetworzenia zboża na śrutę lub mąkę.
Był ciepły dzień 27 czerwca 1906 r. Młynarz po trudach codziennej pracy, wypytlował mąkę, siadł na dyszlu który służył do sterowania śmigieł wiatraka w stronę wiejącego wiatru, oczekując na odbiór śruty przez umówionego gospodarza. Po wydaniu i załadowaniu na wóz kilku worków udał się na spoczynek do domu (przy obecnej ul. Długiej). Późnym wieczorem przypominał sobie, że nie ustawił wiatraka i nie otworzył lotek śmigieł. Udał się w stronę wiatraka i z daleka ujrzał siedzącą nieznaną postać, huśtającą się na dyszlu (zwrotnicy). Pomimo, że niebo było bezchmurne – nagle zerwał się silny, porywisty wiatr, którego podmuch spowodował wywrócenie się pięknego wiatraka.
Pan Walenty stanął jak wmurowany i zatrwożony… tylko siarczyście zaklął: „A niech to diabli!”. W tym czasie usłyszał tylko donośne: „Do usług Pana!” i demoniczny śmiech oddalającej się osoby.
Wiatrak przestał istnieć – pozostały po nim tylko dwie fotografie: jedna przedstawiająca go w pełnej krasie, a druga ukazująca właściciela stojącego na stercie desek i bali, które pozostały po zniszczonym zabudowaniu.
Źródło: K. Marciniak-Helińska, S. Wiśniewski „Śladami naszej przeszłości”, Czempiń 2017
O keszu:W celu znalezienia skrzynki nie ma potrzeby zbliżać się do torów kolejowych, ani buszować po terenie prywatnym (ale bliżej prywatnego, niż torów)
Atrybut magnetyczny zobowiązuje;) Postaraj się, by sam nie odpadł!
Pojemnik 200 ml, zawiera logbook, ołówek, certyfikaty i trochę gadżetów na wymianę.