Samice to Marian absolutnie uwielbiał! Szczególnie te ich miejsca, gdzie w meandrach wilgoci i szuwarach wszelakich, ukojenia zmysłów doświadczał...
Wychodząc naprzeciw marzeniom Mariana, w listopadzie 2013 roku urządziłam imprezę.
Goście przybyli licznie i chętnie. Nie będę może wszystkich samic wymieniała, (hm, może same się zgłoszą?) ale:
Pani Jola (na fotografii) przygotowała się na spotkanie z Marianem dość tradycyjnie. Alkohol w jej dłoniach to dzieło Meteora2017 (wszak kto jak nie on zna się najlepiej na siar.....czystych gustach Mariana), kwiaty naturze wyrwała.
Danuta, stara panna ożywiona wspomnieniem romansu z młodości przybyła w pięknym futrze z lisów, pod którymi niewiele więcej miała..
Anna, rozwodniczka w mocno średnim wieku przybyła z torbą "Vigoru" i myślą, że może coś jednak....
Zośka na wieść o imprezie trzy kury ubiła, rosołu nagotowała, w "niedzielne" się wystroiła i z garami jako jedna z pierwszych dotarła...
Ja...no cóż, podobnie jak Jola doszłam do wniosku, że czerwony kapelusz jest dzś bardzo pożądany...
Nastrojowe światło świec, zapach kadzideł, Marianowe flaszki, to wszystko powoli wprowadziło nas wszystkich w odpowiedni nastrój...
Tu niestety muszę zakończyć opowieść, oddając ją we władanie Waszej wyobraźni...
-------------------
Spotkanie miało miejsce w Samicach w starym młynie na Rawce. Tak, wszak Samice to ulubione miejsce Mariana....
Młyn spłonął doszczętnie dziesięć miesięcy później, we wrześniu 2014 roku.
Dla upamiętnienia tego magicznego zakątka i fajnego wieczoru spędzonego z Marianem i jego gośćmi kesza tu zakładam. Znajduje się nieopodal spalonych szczątków młyna, w mocno nadwątlonym domku młynarza...
Zdjęcia tego niegdyś cudnego miejsca znajdziesz w archiwalnym keszu Meteora 2017.
Kesz przeznaczony jest dla widzów dorosłych :)