Tym razem zachęcam do wizyty w okolicy Pałacu Hollenderów. Tradycjonaliści mogą sobie pooglądać na zdjęciach jak pałacyk kiedyś wyglądał, jak wyglądał po pożarze, a następnie jak teraz doskonale prezentuje się na żywo. Zdecydowanie udana renowacja.
Pałace nie powstawały jednak w przypadkowych miejscach. Do obsługi całego tego arystokratycznego rabanu potrzeba było spełnić trochę wymagań, czyli w okolicy musiały być:
- obszerne tereny zielone, do spacerów i obściskiwania się po okolicznych krzaczkach czyli dla odpoczynku pań od panów - tzn. tych którzy już im się znudzili (są),
- las - do polowań czyli dla odpoczynku panów od pań (jest),
- rzeka - dla klimatu, ale także dla zwykłych potrzeb gospodarstwa (są, dwie, całkiem spore),
- zabudowania gospodarcze - dla obsługi dworu (są).
I my nasze kroki skierujemy ku właśnie takim zabudowaniom. Nazwałem je winiarnią, nie ze względu na rzeczywistą funkcję (ta znajdowała się z pewnością w pałacowych podziemiach coby pan władca nie musiał za długo czekać na służącego donoszącego odpowiednio schłodzony trunek), ale ze względu na obecny wygląd. Czyli porośnięcie winoroślą. I gdzieś tam znajduje się nasza ukochana zguba.
Zguba ma wielkość mikro i nie posiada pisadła, więc weź je ze sobą.
Powodzenia i miłej zabawy :)