Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
NIEDZIELISKA - kapliczka - OP8ESU
Właściciel: grafen
Ta skrzynka należy do GeoŚcieżki!
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 206 m n.p.m.
 Województwo: Polska > lubelskie
Typ skrzynki: Nietypowa
Wielkość: Mikro
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 10-03-2016
Data utworzenia: 10-03-2016
Data opublikowania: 10-03-2016
Ostatnio zmodyfikowano: 26-10-2016
36x znaleziona
1x nieznaleziona
2 komentarze
watchers 0 obserwatorów
47 odwiedzających
24 x oceniona
Oceniona jako: dobra
1 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: Wiksmartos12
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Dostępna rowerem  Szybka skrzynka  Weź coś do pisania  Przyczepiona magnesem  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp  Potrzebne hasło do logu! 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

 Stanisława Gontarska. Z poziomu oczu dziecka.  

W niewielkiej odległości od mojej wsi w kierunku południowym zaczynała się Kolonia Niedzieliska. Przy wąskiej drodze łączącej koniec wsi z lasem, na zachód od Czarnego Wygonu kilka rodzin w znacznej odległości od siebie wybudowało swoje gospodarstwa i ogrodziło się drewnianym płotem. Za górą zamieszkało więcej rodzin, ale ich zabudowania nie były widoczne ze wsi. Pod lasem w niezbyt daleko od Kolonii Niedzieliskiej powstały Przymiarki. Mieszkańcy tych wsi mieli blisko do lasu, a obok kawałki pól, na których uprawiali to co było najbardziej potrzebne do życia. Wodę pobierali z kilku bardzo głębokich studzien. W mojej wiosce rodzinnej tuż obok siebie były sąsiedzkie zabudowania gospodarcze i domy zbudowane z drewna, kryte przeważnie słomianą strzechą, ale także gontem i papą, rzadziej blachą. Właściciele niektórych domów przed przyjściem zimy do okien przymocowywali drugie okna po zewnętrznej stronie i otulali je oraz ściany zagatami (mieszanką słomy z leśnym poszyciem), które zatrzymywały ciepło wewnątrz chat. Na wiosnę to wszystko ściągano, a szpary między deskami zaklejano gliną. Potem ściany bielono jasnoniebieskim wapnem. Podobne czynności odświeżania ścian odbywały się wewnątrz mieszkań. W górnej części okien wieszano nowe firanki wykonane z bardzo cienkiej białej bibuły, którą najpierw składano na cztery części, rysowano różne wzory, potem ręcznie wycinano nożyczkami i rozkładano. W dolnej połowie okien zakładano czyste, wykrochmalone, wyprasowane zasłonki z białego lub kolorowego materiału. Na ścianach wisiały obrazy poświęcone przez księży chodzących po kolędzie, a bliżej okna – lampa naftowa. Każdy gospodarz starał się mieć także latarkę naftową potrzebną do rozjaśniania ścieżek przydrożnych, którymi szło się odwiedzić rodzinę lub sąsiadów albo zajrzeć do wnętrza obór i stajni, sprawdzić późnym wieczorem czy wszystko w porządku . Wewnątrz chaty stały drewniane łóżka z siennikami, pierzynami i poduszkami, nakryte lnianymi, wybielanymi narzutami wyszywanymi kolorowymi nićmi, dołem wyhaftowanymi szydełkiem. Obok – sofa mająca drewniane oparcie i poręcze, ława, taborety, stołki, stół i skrzynia ozdobnie malowana i rzeźbiona. Raz w roku na powale przymocowywano pięknego „pająka” wykonanego ręcznie z kawałków żytniej słomy i kwiatków z kolorowych bibuł. W kuchni był piec chlebowy, gdzie co tydzień pieczono smaczny chleb z razowej mąki. Kilka razy w roku, z okazji zbliżających się świąt i rodzinnych uroczystości, korzystano z pieca, by upiec różne pieczywo ale z mąki pszennej. Na wiosnę u góry zewnętrznych ścian, tuż pod strzechami, koło okien zaczynała się praca małych, czarnych jaskółek, które lepiły gniazda. Rodzice i dziadkowie, starsi mieszkańcy wsi, wprost rozkazywali dzieciom nie przeszkadzać ptakom w ich ciężkich pracach. Całą wiosnę byliśmy świadkami budowy „domków”, a potem obserwowaliśmy karmienie małych istot i uczenie ich lotów. Na wysokich, specjalnie uciętych wierzchołkach drzew i na dachach kilku stodół były gniazda wielkich, białych bocianów z czarnymi skrzydłami i długimi nogami. Wspaniałe ptaki najpierw reperowały swoje gniazda. Potem siedziały na jajkach, klekotały i karmiły maleństwa. Często można było widzieć i podziwiać ich jak stały na jednej nodze lub jak chodziły po wodach szukając żab i innego pokarmu. Oprócz tych ptaków były jeszcze wrony i wróble. Ich krakanie i ćwierkanie pamiętam do dzisiaj. We wsi była szkoła. Tylko szkoła była jedynym dwupiętrowym budynkiem wymurowanym przed wojną z czerwonej cegły o dużych podwójnych oknach i kryta blachą. To najważniejsza budowla dla mieszkańców wsi, a szczególnie dla dzieci. W Wielączy z daleka widoczny był kościół, do którego chodzili na msze i inne uroczystości kościelne mieszkańcy kilku wiosek. Ścieżka, przez łąki i ogrody, do kościoła z naszej wsi latem, wydeptana była naszymi bosymi stopami. Obuwie nosiło się w rękach. Były to letnie sandały lub białe płócienne tenisówki, które często myło się i smarowało specjalną pastą przyrządzoną z białego proszku do mycia zębów wymieszanego z wodą. Potem suszyło się na słońcu. Pod koniec podróży, przed szosą, na trawie wycierało się stopy wilgotną szmatką i wkładało obuwie. Kościół był mały, a ludzi bardzo dużo. Tłok i ciasnota wewnątrz świątyni doprowadziła do tego, że w gorące dni zaczęto odprawiać msze na zewnątrz, przy ołtarzu przygotowanym w widocznym miejscu. Ludzie mieli więcej miejsca na świeżym powietrzu, w cieniu drzew.

 Kesz - magnetyczna taśma z hasłem.     Powodzenia. 

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
1
Spojler