Kolorowe kredki w pudełeczku noszę!
…ale jedna gdzieś mi się zgubiła.
Stało się to, gdy szłam kupić spodnie. Pudełko rozsypało mi się nieszczęśliwie, gdy już niemal byłam u celu. Prędko wszystkie pozbierałam i poukładałam, ale było tak jak przeczuwałam – policzyłam mój kolorowy komplecik i kredek było dokładnie 81, a to oznacza, że jednej brakło. A wszystkie nowe jeszcze, równiutkie, niemal nieużywane, we wszystkich kolorach – zielone, żółte, czerwone, czarne. Ech. Gdzież to się ona poturlała, skubana. Szukałam wszędzie, szukałam wzdłuż ulicy, szukałam w tym małym pasku trawniczka, zaglądałam pod zaparkowane samochody. Ale nic to nie dało, słuch po niej przepadł. W domu dopiero doznałam błysku żaróweczki w głowie - sobie przypomniałam, że kawałek dalej, na rogu płotu, przy bramie, był dość spory kamień, pod który, choć sfrustrowana, nie zajrzałam. Być może tam wpadła? Czy może któreś z Was nie chciałoby przypadkiem sprawdzić, przechodząc? Bo mi nijak nie po drodze… Bardzo proszę!
P.S. Wiem, że od tego czasu sporo padało, więc jeśli wiecie, że będziecie tamtędy przechodzić i chcielibyście mi pomóc, to najlepiej wziąć ze sobą rękawiczki. Za pomoc dziękuję z góry, uczciwego znalazcę nagrodzę certyfikatem!