W procesach o czary stosowany był specjalny tryb postępowania inkwizycyjnego, ze względu na szczególny charakter zbrodni, za którą kryła się potęga Piekieł.
Był to bowiem proces, w którym przeciwnikiem sądu był sam Szatan, podczas gdy domniemana czarownica bywała tylko jego bezwolnym narzędziem i ofiarą. Wobec tak potężnego wroga formalności „zwykłej" procedury inkwizycyjnej ustąpić musiały środkom skutecznej prowadzącym do pokonania sił Ciemności.
W tej materii zakładano, że najskuteczniejszy jest tryb procesu opisany w „Młocie na czarownice". Ta „biblia zabobonu" stała się w większej części Europy, ówczesnym kodeksem postępowania karnego.
Podczas procesów o czary dopuszczano wszystkie środki, które miały na celu wykrycie zbrodni czarostwa. Nie było wcale mowy o jakiejkolwiek regule legalnej teorii dowodowej, w przypadku zeznań świadków.
Powołanie przez jedną obwinioną, torturowaną osobę innej, mogło w zupełności wystarczyć do kolejnego oskarżenia o czary. Właściwie rzec by można, iż cała procedura nie zmierzała do wykrycia prawdy, ale udowodnienia winy.
środkiem dowodowym wywodzącym się z ordaliów była próba wody. Mogła ona przybrać formę „pławienia", „kąpieli", lub próby wrzątku.
Pławienie, będące znacznie częściej stosowaną metodą, przeprowadzano w tych miejscowościach, przy których znajdował się staw, jezioro, czy też jakiś inny większy zbiornik wodny umożliwiający przeprowadzenie tejże próby.
Niekiedy dziedzic, chcąc wykryć czarownicę, nakazywał pławić po kolei wszystkie kobiety ze swojej wsi. Najczęściej jednak pławiono kobiety już podejrzane o czary.
Pławienie polegało na tym, iż z reguły (jednakże zdarzały się wyjątki) przywiązywano oskarżonej lewą rękę do prawej nogi, zaś rękę prawą do nogi lewej i na powrozie ostrożnie spuszczano do wody.
Jeżeli oskarżona utrzymywała się na powierzchni wody, było oczywiste że jest czarownicą, jeżeli zaś tonęła bardzo szybko oznaczało to, iż jest niewinna.
Sądzono, że woda nie chce przyjąć diabelskich wspólniczek, ponieważ powszechnie uważano, że czarownice po ślubie z szatanem stają się bardzo lekkie .
KESZ: to mikrus ukryty na kordach. Podejmujemy go z mostu. Nie trzeba nigdzie schodzić.