Wiatrakus
Zanim w okolicach dzisiejszej ulicy Chopina dwieście lat temu stanął wiatrak, zboże mielił w tym miejscu Wiatrakus. Pracowity bachusik był, jak legenda głosi, tak wydajny, że zastępował ze cztery wiatraki, chociaż co jakiś czas (zazwyczaj niedługi) robił sobie przerwę na wino. Ale praca każdego może zmęczyć, więc Wiatrakus przeszedł na emeryturę. A zapotrzebowanie na mąkę było i ludzie zbudowali wiatrak.
Dwieście lat później bachusikowi znudziło się odpoczywanie i postanowił wrócić do pracy. Idzie na Chopina, a tam nie ma wiatraka! Oburzony, poszedł do szefostwa firmy BIS i zażądał przebudowy obecnej siedziby. I tak powstał nowy wiatrak. „Podobno mieli prąd czy coś takiego” - mówi bachusik - „ale mnie tam nowoczesne technologie nie obchodzą. Ważne, że wnękę mi zrobili i mogę w tej wnęce pracować. A jakby nie zrobili, to sam bym sobie zrobił! Nigdy nie lekceważcie siły bachusika!”.
Duży wiatrak produkuje prąd, bachusik mieli ziarno. I tylko czasami, kiedy nie patrzy nikt, kto mógłby posądzić Wiatrakusa o lenistwo, bachusik robi przerwę. „Bo co to za życie dla bachusika - sama praca. Na wino też trzeba mieć czas. A już szczególnie zielonogórskie” - twierdzi.
Tuż obok wiatraka znajduję się budynek z otworem, z którego stal się wylewa. Aby podjąć kesza potrzebujesz magicznej różdżki (chudej, dlugiej na około 40cm) z metalowym zakończeniem aby wydobyć kesza. Pamiętaj aby odkładać go właściwą stroną i na taką samą głebokość!