Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Reduta nr 54 - Ordona - OP7D3F
Właściciel: wolak
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 114 m n.p.m.
 Województwo: Polska > mazowieckie
Typ skrzynki: Quiz
Wielkość: Mała
Status: Zarchiwizowana
Data ukrycia: 13-02-2014
Data utworzenia: 24-02-2014
Data opublikowania: 24-02-2014
Ostatnio zmodyfikowano: 02-06-2014
7x znaleziona
0x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 0 obserwatorów
1 odwiedzających
6 x oceniona
Oceniona jako: dobra
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Opis PL

Kesze potrzebne do uzyskania wspołrzednych bonusu:
Caches needed to find bonus:
Pomnik Reduty Ordona #1
Pomnik Reduty Ordona #2
Ulica Juliusza Ordona Street
Wilcze doły / Wolf pits
Prochownia / Gunpowder-works



Kordy finału:
Final cords:
N 52° 12.(E+B)(A-B-D)(C-E-B)
E 020° 57.(A+E/D)(E+D)(C-A)


Reduta nr 54 zwana potocznie Redutą Ordona – reduta wchodząca w skład pasu fortyfikacji z okresu powstania listopadowego z 1831 r., osłaniająca z odległości ok. 2 km z lewej strony główne umocnienie w rejonie – szaniec wolski nr 56. Jej obrona i wysadzenie zostały opisane w wierszu Adama Mickiewicza pt. Reduta Ordona, na podstawie opowiadania Stefana Garczyńskiego, naocznego świadka wydarzenia. Dzieło fortyfikacyjne znajdowało się na ówczesnym południowym krańcu zachodniego przedpola Warszawy. Obecnie obszar ten znajduje się na Ochocie, w pobliżu granicy z Wolą. Tradycja umiejscawiała to miejsce bliżej Woli przy ul. Mszczonowskiej. Nieporozumienie wynikało stąd, iż znajdowała się tam nieobsadzona reduta nr 55. Około 500 m dalej w stronę centrum, (52°12′57,3001″N 20°57′23,1102″E) władze carskie w 1841 r. postawiły olbrzymi 11-metrowy obelisk „Zdobywców Warszawy” dla upamiętnienia zwycięstwa nad powstaniem listopadowym. Miejsce zostało wybrane przez Rosjan celowo, aby było widoczne z okien przejeżdżających obok pociągów Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Właściwa lokalizacja reduty była znana od 1831 roku z planu umocnień Warszawy, a została potwierdzona podczas badań archeologicznych w 2011 r. Reduta nr 54 znajduje się o kilometr na południe od domniemanego miejsca i leży obecnie w bezpośrednim sąsiedztwie ronda Zesłańców Syberyjskich (dobrze widoczne wzniesienie po stronie południowo-zachodniej ronda), przy ul. Na Bateryjce. Na przedpolu reduty znajduje się ul. Kurhan, która wzięła swoją nazwę prawdopodobnie od miejsca pierwszego, doraźnego pochówku żołnierzy, głównie rosyjskich, pochowanych przez okoliczną ludność.


 


Adam Mickiewicz
Reduta Ordona Opowiadanie Adiutanta



Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo 
I spojrzałem na pole: dwieście harmat grzmiało, 
Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi 
Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi. 
I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął 
I, jak ptak, jedno skrzydło wojska swego zwinął. 
Wylewa się spod skrzydła ścisniona piechota 
Długą czarną kolumną, jako lawa błota, 
Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy, 
Czarne chorągwie na śmierc prowadzą zastępy. 
Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, 
Jak głaz, bodzący morze, reduta Ordona. 
Sześć tylko miała harmat - wciąż dymią i świecą; 
I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą, 
Nie tyle przejdzie uczuć przez dusze w rozpaczy, 
Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. 
Patrz! Tam granat w sam środek kolumny sie nurza, 
Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza; 
Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci, 
I ogromna łysina śród kolumny świeci. 
Tam kula, lecąc, zdala grozi, szumi, wyje, 
Ryczy, jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje - 
Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija, 
Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija. 
Najstraszniejszej nie widać, lecz słychać po dźwieku, 
Po waleniu sie trupów, po ranionych jęku, 
Gdy kolumnę od końca do końca przewierci, 
Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci. 
Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia? 
Czy dzieli ich odwagę, Czy pierś sam nadstawia? 
Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy, 
Król wielki, samowładnik świata połowicy. 
Zmarszczył brwi - i tysiące kibitek wnet leci; 
Podpisał - tysiąc matek opłakuje dzieci; 
Skinął - padają knuty od Niemna do Chiwy... 
Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy! 
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże, 
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże, 
Warszawa jedna twojej mocy się urąga, 
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga, 
Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy, 
Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy! 
Car dziwi się - ze strachu drżą petersburszczany, 
Car gniewa się - ze strachu mrą jego dworzany; 
Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara 
Jest car. Car gniewny - umrzem, rozweselim cara! 
Posłany wódz kaukaski z siłami pół świata, 
Wierny, czynny i sprawny - jak knut w ręku kata 
Ura! Ura! Patrz! Blisko reduty - już w rowy 
Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy - 
Już czernią się na białych palisadach wałów 
Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów, 
Czerwieni się nad czernią... Jak w środek mrowiska 
Wrzucony motyl błyska - mrowie go naciska - 
Zgasł - tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo, 
Strącone z łoża, w piasku paszczę zagrzebało? 
Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał? 
Zgasnął ogień. - Już Moskal rogatki wywalał... 
Gdzież ręczna broń? - Ach, dzisiaj pracowała więcej, 
Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcej! 
Zgadłem, dlaczego milczy, bo nieraz widziałem 
Garstkę naszych, walczącą, z Moskali nawałem. 
Gdy godzinę wołano dwa słowa: "Pal!", "Nabij!" - 
Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi, 
A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność - 
Nakoniec bez rozkazu pełnią swą powinność, 
Nakoniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci, 
Żołnierz, jako młyn palny, nabija, grzmi, kręci, 
Broń od oka do nogi, od nogi na oko - 
Aż ręka w ładownicy długo i głęboko 
Szukała, nie znalazła - I żołnierz pobladnął: 
Nie znalazłszy ładunku, już broniż nie władnął 
I uczuł, że go pali strzelba rozogniona; 
Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona... 
Takem myślił - a w szaniec nieprzyjaciół kupa 
Już lazła, jak robactwo na świeżego trupa. 

Pociemniało mi w oczach, a gdym łzy ocierał, 
Słyszałem, że coś do mnie mówił mój jenerał. 
On przez lunetę, wspartą na mojem ramieniu, 
Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu. 
Nakoniec rzekł: "Stracona!". Spod lunety jego 
Wymknęło się łez kilka. Rzekł do mnie "Kolego, 
Wzrok młody od szkieł lepszy... patrzaj tam, na wale. 
Znasz Ordona... czy widzisz, gdzie jest?"... "Jenerale, 
Czy go znam? Tam stał zawsze - to działo kierował; 
Nie widzę znajdę - dojrzę - środ dymu się schował... 

Lecz śród najgęstszych kłębow dymu ileż razy 
Widziałem rękę jego, dającą rozkazy! 
Widzę go znowu! Widzę rękę-błyskawicę 
Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świecę 
Biorą go! Zginął! - 0, nie! Skoczył w dół, do lochów" 

"Dobrze, - rzecze jenerał, - nie odda im prochów". 
Tu blask-dym-chwila cicho-i huk, jak stu gromów! 
Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów 
Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone, 
Toczyły się na kołach - lonty zapalone 
Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął 
Prosto ku nam i w gęstej chmurze nas ochłonął. 
I nie było nic widać, prócz granatów blasku - 
I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku... 
Spojrzałem na redutę. - Wały, palisady, 
Działa, i naszych garstka, i wrogów gromady - 
Wszystko, jako sen, znikło! - Tylko czarna bryła 
Ziemi niekształtnej leży: rozjemcza mogiła! 

Tam i ci, co bronili - i ci, co się wdarli 
Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli. 
Choćby cesarz Moskalom kazał wstać, już dusza 
Moskiewska tam, raz pierwszy, cesarza nie słusza! 
Tam zagrzebane tyluset ciała, imiona 

Dusze gdzie? Nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona 
On bedzie patron szańców, bo dzielo zniszczenia 
W dobrej sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia! 
Bóg wyrzekł słowo: "Stań sie!", Bóg i "Zgiń!" wyrzecze 
Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze 
Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona 
Obleją, jak Moskale redutę Ordona - 
Karząc plemię zwycięzców, zbrodniami zatrute, 
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę. 




 

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.