Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Baza paliw w Zawadówce - OP78BF
Ciekawostki Lubelszczyzny
Właściciel: grafen
Założyciel: NivilS
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 229 m n.p.m.
 Województwo: Polska > lubelskie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Mała
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 22-12-2013
Data utworzenia: 22-12-2013
Data opublikowania: 22-12-2013
Ostatnio zmodyfikowano: 20-05-2014
31x znaleziona
0x nieznaleziona
3 komentarze
watchers 1 obserwatorów
25 odwiedzających
24 x oceniona
Oceniona jako: normalna
1 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: Lucky Luke
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Szybka skrzynka  Weź coś do pisania 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Prośba autora tej skrzynki do jej zdobywcy:

  • - uszanuj jej zawartość i pomyśl o gościach, którzy tu będą po Tobie
  • - pomóż zachować czystość w jej otoczeniu, jeśli znajdziesz jakieś śmieci – zabierz je ze sobą - nie zostawiaj w niej nic takiego, czego nie chciałbyś znaleźć w swojej skrzynce
  • - nie okradaj skrzynki, jeśli coś zabierasz to w zamian pozostaw coś równie wartościowego.
  • - jedzenie, słodycze, gumy, kapsle, korki, uszkodzone zabawki, stare bilety komunikacji, stare bilety do kina, szyszki, patyki, współczesne monety obiegowe itp. to są zwykłe śmieci. Proszę nie wkładaj takich rzeczy do moich skrzynek.


------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zgodnie z planami III wojny światowej, Ludowe Wojsko Polskie w sile około 400 tysięcy żołnierzy miało uderzyć wraz z armiami: radziecką stacjonującą w NRD (400 tysięcy żołnierzy) oraz czechosłowacką na Danię, Belgię i Holandię. Wojska te miały utworzyć wspólne tzw. I rzut strategiczny. W ich miejsce miał przybyć II rzut strategiczny, czyli około 2 milionów żołnierzy radzieckich z terytorium ZSRR. Wojska pozostałych państw bloku socjalistycznego miały wspomóc sojusznicze działania na własnych frontach wojennych. W teorii sztabowej wojna ta miała zakończyć się całkowitą supremacją ZSRR od Władywostoku aż po kanał La Manche. Rosjanie zakładali, że starcie potrwa od 7 do 18 dni – taki plan miał szansę powodzenia tylko przy użyciu jednego rodzaju broni. W odtajnionych dokumentach Układu Warszawskiego znajduje się m.in. mapa sztabowa ćwiczeń z 1979 roku, przedstawiająca atak na zachodnią Europę z użyciem broni atomowej. Przedstawia ona scenariusz wielkiego konfliktu nuklearnego między NATO i Układem Warszawskim, którego efektem byłoby zniszczenie dużej części kraju. Sztabowcy Układu Warszawskiego przewidywali kontratak i obliczyli, że rakiety z głowicami jądrowymi spadną na 43 miasta – głównie na te które posiadały ważne mosty drogowe i kolejowe, przez które miał przejeżdżać drugi rzut wojsk radzieckich atakujących Zachód. Z powierzchni ziemi miały zniknąć m.in. Warszawa, Poznań, Wrocław, Szczecin, a także miasta Górnego Śląska. Wypowiedzi byłych socjalistycznych przywódców, że w Polsce nie ma broni atomowej . były jedynie czystą propagandą. Jednym z odtajnionych dokumentów jest teczka o kryptonimie „Wisła”, dokument z najpilniej strzeżonych tajemnic PRL-u. Składa się na nią kilkadziesiąt dokumentów Układu Warszawskiego, które są niezbitym dowodem na to, że w naszym kraju znajdowały się sowieckie głowice jądrowe, a wytypowane polskie jednostki rakietowe i lotnicze miały wziąć udział w zmasowanym uderzeniu na europejskie państwa NATO. Do tej pory jedynie spekulowano, jakoby broń jądrowa znajdowała się na terytorium Polski. Nie było żadnej informacji, kiedy i gdzie ją przechowywano. Z materiałów wrocławskiego oddziału IPN, wynika, że w tajnych magazynach wojskowych w Templewie obok Trzemeszna Lubuskiego, Brzeźnicy Kolonia koło Jastrowia oraz Podborsku niedaleko Białogardu, znajdowało się 178 ładunków jądrowych: 14 głowic o mocy 500 kt (kilotona – jednostka określająca moc ładunku wybuchowego), 35 o mocy 200 kt, 83 o mocy 10 kt, a ponadto 3 bomby lotnicze o mocy 200 kt, 24 o mocy 15 kt i 10 o mocy 0,5 kt. Na wypadek wojny miały być one wydane polskim jednostkom. Stanowiły one potężny arsenał liczący łącznie 15 595 kt. Dla porównania – bomba, która zniszczyła Hiroszimę w 1945 roku, miała moc 15 kt. Radzieckie głowice jądrowe miały trafić m.in. do polskich brygad artylerii rakietowej wyposażonych w rakiety operacyjno-taktyczne. Były to jedne z najtajniejszych jednostek, które stacjonowały w Orzyszu, Choszcznie, Biedrusku i Bolesławcu. Ładunki jądrowe miały być również dostarczone do wojsk lotniczych. Piloci wyznaczeni do lotów podczas konfliktu nuklearnego z Zachodem musieli być stanu wolnego i członkami PZPR. Szkolili ich radzieccy instruktorzy, którzy specjalnie w tym celu przyjeżdżali do Bydgoszczy. Piloci ci wchodzili w skład 5 pomorskiego pułku lotnictwa myśliwsko-bombowego, którzy w maju 1968 roku wspólnie z 11 Dywizją Pancerną ćwiczyli tzw. atomowe korytarze, przez które na Zachód miały poruszać się dywizje pancerne Układu Warszawskiego. Ćwiczono i doskonalono umiejętności w uzbrajaniu samolotów w bomby nuklearne. Te same procedury trenowano, wiele lat później na lotnisku w Powidzu. Tam stacjonowały samoloty przystosowane do przenoszenia bomb atomowych. Były to zakupione przez Polskę w latach 80, samoloty Su-22 M4. Co rozumiemy przez „atomowe korytarze” dla nacierających na Zachód dywizji? To totalna destrukcja wszystkiego i wszystkich na wyznaczonym odcinku. Nacierającym wojskom pancernym miało to umożliwić jak najszybsze zajęcie zachodniej Europy, tak aby nie zdążyły do niej przybyć z pomocą wojska amerykańskie. Planowano, że zmasowany atak jądrowy na kraje NATO będzie trwał około godziny. Potem do szturmu miały przystąpić wojska pancerne. To dla naszych wojsk miano utworzyć te korytarze. Czołgi, które były na wyposażeniu naszej armii , w tym okresie czasu, dysponowały autonomicznymi systemami służącymi do samodzielnego odkażania po przejechaniu prze tereny po eksplozji broni jądrowej. Rentgenometry umieszczone na czołgach dowódców na bieżąco wskazywałyby stopień napromieniowania. Przy założeniu, że pancerz czołgu, dziesięciokrotnie powstrzymuje promieniowanie przenikliwe, przez 4 dni byliby chronieni i bezpieczni. Dopiero piątego dnia zaczęłyby się choroby popromienne. Los tych żołnierzy z pancernych dywizji, którzy podczas ataku dostaliby śmiertelne dawki promieniowania, był z góry przesądzony: najwyżej 2-3 tygodnie życia. Sztabowcy Układu Warszawskiego zakładali, że zginie nawet 60 procent żołnierzy, a pozostali staną się niezdolni do walki na skutek traumy, jakiej doświadczą na ternach zniszczonych bronią jądrową. Najbardziej zaufani generałowie Układu Warszawskiego wiedzieli o tym, co niżsi oficerowie mogli jedynie podejrzewać. NATO opracowało plan mający nie dopuścić do atomowego ataku ze Wschodu. Wojska europejskich członków NATO miały za zadanie powstrzymać jedynie uderzenie pierwszego rzutu strategicznego wojsk radzieckich stacjonujących we wschodnich Niemczech oraz armii polskiej, enerdowskiej i czechosłowackiej. W tym czasie maszerujący z terenów obecnej Ukrainy i Białorusi drugi rzut strategiczny liczący 2 miliony wojsk radzieckich zostałby zatrzymany na linii Wisły zmasowanym atakiem atomowym. To pozwoliłoby dotrzeć do Europy wojskom amerykańskim, zanim umierające na chorobę popromienna wojska radzieckie dotarłyby do rejonu walk toczonych pomiędzy Renem a Łabą. Do tej akcji użyto by nie kilka głowic, ale większości ze świeżo wówczas zainstalowanych na Zachodzie rakiet średniego zasięgu.  Nie zmienia to faktu, że apokaliptyczna wizja zmiażdżenia zachodniej cywilizacji i zastąpienia jej jedynym słusznym, bo radzieckim modelem powszechnej szczęśliwości była o włos od urzeczywistnienia.

Dlatego tez w naszym regionie spotykamy budownictwo szpitalne o „rozdmuchanej „ilości łóżek, obok stacjonarnych mostów na ważnych strategicznych kierunkach , leżące zapasowe przęsła drogowe i kolejowe, na Wiśle przygotowane i utrzymywane w stałej gotowości przyczółki mostowe itp. Dawna baza paliwowa CPN w Zawadówce powstawała w latach 50- tych w czasach zimnej wojny. To ona miała uzupełniać, puste baki pojazdów wojskowych wojsk Armii Radzieckiej, podążającej na północ. Na stu hektarach, w trzech kompleksach położonych w miejscowości Zawadówka, przy drodze Chełm – Krasnystaw, głęboko pod ziemia umieszczono kilkadziesiąt zbiorników, z których część ma imponujące rozmiary. Zawory, którymi pompowana jest ropa umieszczono na głębokości 17 m. Kompleks otoczono drutem kolczastym, a nad zbiornikami posadzono las. Baza CPN w Zawadówce stanowić miała rezerwę paliwową wojsk Układu Warszawskiego. O strategicznym znaczeniu świadczy również to, że przez lata baza nie była umieszczona na żadnych mapach i nawet okoliczni mieszkańcy nie wiedzieli o znaczeniu obiektu, patrolowanego przez uzbrojonych strażników, psy oraz( ostatnio)  urządzenia elektroniczne. Po latach zimnej wojny pozostał m.in. biurowiec oraz solidny schron przeciwlotniczy. Zbiorniki połączono rurociągami, przebiegającymi pod trasą Chełm – Krasnystaw.  W czasach parowozów dosyć ciekawa była procedura manewrów cystern w tej składnicy. Otóż parowozy robiły to w wygaszonym paleniskiem (wokół miejsca przepompowni całe tory były zalane ropą naftową!!!), Tory szerokie. ( stosowane w byłym ZSRR).   Gdy zaczynało brakować pary to wycofywano lokomotywę na pewną odległość i tam dopiero rozpalano ogień pod kotłem. Na stacji kolejowej PKP Zawadówka, stacjonowała grupa żołnierzy, która miała za zadanie obsługę składów wojskowych z paliwem.



Co do kesza:

weź coś do pisania. Kesz za znakiem drogowym zakaz wjazdu, na wysokości znaku po drugiej stronie leśnej drogi.

Powodzenia

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.