Według opowiadań dawnych pokoleń przed laty w miejscu, gdzie znajduje się obecna Kaplica, ukazał się na dużym kamieniu Klęczący Pan Jezus dźwigający krzyż. W 1710 roku w czasie epidemii dżumy na zachodnim krańcu, dawnej rogatce miasta przy drodze do Janówki ustawiono w prowizorycznej budce figurkę Klęczącego Pana Jezusa. Raz jechał jakiś Prusak, to znaczy Mazur, był ciekawy co to za budka i wszedł do niej. Ujrzawszy figurkę Pana Jezusa pomodlił się, a widząc dookoła niej wielkie ubóstwo rzekł: „Panie Jezu, jak musi Ci tutaj być zimno i biednie”, i wtedy wydało mu się, że Pan Jezus zatrząsł się z zimna. Na wieść o tym wystawiono drewnianą kaplicę, do której zaczęli przybywać wierni i pielgrzymi.
Na początku XIX w. cieśla Tomasz Wasilewski, zwany Cimochem, za własne pieniądze wybudował nową kapliczkę, sam także osiedlił się przy nie niej, pielęgnując światło na ołtarzu. Do miejsca tego przybywali liczni wierni, a doznawszy łask, sławę świętego miejsca i czcigodnego Cimocha daleko roznosili.
Drewniana Kaplica stała do wybuchu wojny w 1939 roku. W kaplicy tej były odprawiane Msze Św. w wyjątkowych intencjach W czasie działań wojennych Kaplicę spalono w 1944 roku, a odbudowano murowaną w 1955 roku dzięki ofiarności Klubu parafian Augustowskich w Chicago i miejscowych parafian. W kaplicy tej wielu wiernych doznaje łask i uzdrowień.
Niegdyś wierni na kolanach obchodzili naokoło otłarz i całowali stopy klęczącego Jezusa. Nadal jest to praktykowane, tylko że do stóp Jezusa prowadzą schodki, więc wejście na kolanach jest utrudnione, ale nadal możliwe.
Skrzynka ukryta przy studni, znajdującej sie obok kaplicy.