Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Panie Turek, kończ Pan ten mecz - OP4A86
Skrzynka oparta na kanwie meczu Widzew-Broendby
Właściciel: triPPer
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 136 m n.p.m.
 Województwo: Polska > pomorskie
Typ skrzynki: Quiz
Wielkość: Normalna
Status: Zarchiwizowana
Czas: b.d.    Długość trasy: 1.00 km
Data ukrycia: 24-03-2012
Data utworzenia: 18-03-2012
Data opublikowania: 24-03-2012
Ostatnio zmodyfikowano: 09-10-2016
9x znaleziona
0x nieznaleziona
11 komentarze
watchers 4 obserwatorów
4 odwiedzających
7 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
2 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: Jed team, SlaMar
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Dostępna rowerem  Potrzebny kompas  Offset cache 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

<i padał deszcz>

 

Witam

Na wstępie wyjaśniam, iż nie jestem fanem którejkolwiek z poniższych drużyn piłkarskich. Dlaczego więc taki kesz? Powodem jest niezapomniana relacja redaktora Zimocha. Posłuchajcie, a zrozumiecie sami.

 

Jest rok 1996, sierpień. Na ławce trener Smuda, na bramce Szczęsny (brzmi znajomo, prawda?). Smuda, co zrozumiale, o dobrych paręnaście lat młodszy. Szczęsny, co może się wydać dziwne, jest starszy. I ten mecz, niezapomniany mecz.

 

Współrzędne podają jedynie orientacyjną lokalizację. Kesz został ukryty w promieniu 3 km od podanych współrzędnych.

 

Fanty w keszu utrzymane są w tematyce futbolowej. Proszę o jej kontynuowanie podczas ich wymiany.

 

Zadanie składa się z trzech etapów: znaleźć punkt, znaleźć wskazówkę, znaleźć kesz.

 

I etap. Znajdź współrzędne punktu, które wynikają z poniższych relacji świadków tamtych niezapomnianych zdarzeń, tj. kibica Widzewa oraz redaktora Zimocha. Stopnie to stopnie, minuty to minuty, a ułamki minut ... policz słupki 

Dla tych, co nie lubią pracy w terenie :) Sprawdź współrzędne punktu

 

II etap. Odszukaj wskazówkę, która znajduje się w kierunku przegranych (chociaż akurat ten mecz to wygrali) w odległości 32 metrów od punktu znalezionego w I etapie. Ze względu na mugoli, wskazówka zawiera tylko informacje o częściach ułamkowych współrzędnych, pod którymi ukryty jest kesz. Górna liczba dotyczy szerokości, druga długości geograficznej (czyli standard).

Rady z ławy, trenerskiej. Współrzędne na urządzeniach potrafią pływać w terenie więc mapa Twoim przyjacielem :

- po ustaleniu współrzędnych punktu, warto spojrzeć na mapę, sprawdzić w którym dokładnie miejscu znaduje się ów wyznaczony punkt

- warto też, jeszcze na mapie określić miejsce ukrycia wskazówki, odliczając w wiadomym kierunku 32 metry

  

III etap. Odnajdź kesza. Stopnie kordów kesza zgodne są ze stopniami z relacji. Wartość minut szerokości geograficznej jest o jedną minutę mniejsza niż ta z relacji. Wartość minut długości jest zgodna z podaną w relacji. Ułamki minut podane są we wskazówce (tak jak wcześniej wspomniałem)

 

Zapraszam na mecz...  

 

 O tych ze wschodu co przybyli, zobaczyli i zwyciężyli tych z północy

Na rewanż do Danii jechaliśmy pełni optymizmu. Autobusami, busami, prywatnymi samochodami, promami z Rostocku i ze Świnoujścia (stamtąd to nawet wraz z kilkudziesięcioosobową brygadą antyterrorystyczną). Nasz prom przybrał czerwono-biało-czerwone barwy. Ekipa łykała kulturalnie piwko z kolejnych zgrzewek. Od czasu do czasu słychać było klubowe piosenki wychwalające nasz ukochany klub. Piosenki, które potrafiły poruszyć nawet najbardziej niewzruszone pikniki. Nawet prom bujał się w ich takt. Co nie dziwne, tej nocy nikt nie zasnął. Zwłaszcza koledzy z anty-brygady. Poranne słońce witało nas w naszych ulubionych czerwonych barwach. Wiatr muskał białe bałwany fal. Nasz plan był prosty, tak jak i nasze piosenki. Zwiedzić stolicę Królestwa Danii, a w szczególności najbliższy pub. Uzupełnić płyny. Potrenować struny głosowe. Zetrzeć się z miejscowymi siłami porządkowymi. Zintegrować się z autochtonkami. Wymienić się klubowymi pamiątkami z kibicami drużyny przeciwnej. A na koniec udać się do jaskini lwa. Plan się chyba powiódł. Z naciskiem na chyba. Nie pamiętam jak się znalazłem na sektorze. Nie pamiętam jak wniosłem race. Koledzy też nie pamiętali, jak to zrobiłem, skoro była drobiazgowa kontrola. Zbiorowa amnezja. Było nas 500. Przeciw sobie mieliśmy ponad 20 000 kibiców w żółto-niebieskich barwach, rozlokowanych na trzech piętrach, a każde po 18 stopni. Ogrom. Czuliśmy się prawie jak Spartanie podczas bitwy pod Termopilami, z tą różnicą, że tej bitwy my nie przegraliśmy. Było nas słychać cały czas. Każdy w klubowym szalu i koszulce. Nad naszymi głowami powiewały klubowe sztandary, rozłożyliśmy też dużą flagę na cały sektor. Czekało nas wielkie widowisko. W ciągu dnia w Kopenhadze było upalnie. Temperatura dochodziła do 35 stopni w cieniu. Ale tuż przed rozpoczęciem zrobiło się chłodno. Z wyświetlacza na telebimie który znajdował się nad naszym sektorem,  wynikało, iż  temperatura spadła w ciągu zaledwie kilku godzin aż o 17 stopni (!). Gwizdek. Pierwsze minuty meczu dla Widzewa. Kolejne, niestety, dla rywali. Jednak mecz i emocje tak naprawdę zaczęły się dopiero w 29 minucie. Wtedy to Wyciszkiewicz dostał żółtą za "faul techniczny", po którym konieczna była zmiana ich zawodnika. To był początek... katastrofy. Do przerwy 2  0 dla Broendby. Stadion pulsuje. Ale my też żyjemy. Duńczycy sądzą, że albo nie znamy wyniku albo też, co gorsza, odjęło nam rozum.  Druga połowa i po chwili już 3  0. A my wciąż robimy swoje. Po stadionie idzie plotka, że Ci ze wschodu właśnie tak okazują żal i smutek. ....iiiiiiiiiiiiii gooooooooooooooool. Citko zdobywa kontaktowego gooooooooooooola. Jeszcze jeden, jeszcze jeden.... i będziemy w raju. Kolejne minuty mijają. Mecz powoli zbliża się do końca. My wydzieramy się ile kto ma sił w płucach. I .... jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest jest .... gooooooooooooool. Race odpalone. Wokół nas czerwono. 20 000 tysięcy kibiców nagle zamiera. Jakby ktoś im prąd wyłączył. A mecz trwa dalej. Czemu on wciąż trwaaaaa ?????? Niby powinno być już dawno po meczu, a on wciąż i nadal trwa. Panie Turek, Panie Ahmed, kończ Pan ten mecz. Na telebimie wygrywa (nieważne) Broendby w stosunku 2  3      mi n  u   t   y       s   e    k    u    n    d     y     a one dzielą się na coś tam jeszcze (nieważne)... my jak na szpilkach .... iiiiiiiiiiiii  ....... Udaaaaaaałoooooooo się! Piłkarze Broendby łapali się za głowy, kibice płakali. Taki mecz! Taka dramaturgia. Duńskie trybuny milczały, gospodarze byli w szoku. I cudowna chwila, kiedy kibice drużyny przeciwnej po chwili zaczęli podchodzić do nas, by złożyć gratulacje. Ich klub przegrał po pięknej walce z zespołem mającym tego dnia więcej hartu i woli walki. Oni potrafili to docenić. Szacun za to. Co działo się potem? Okolice stadionu wypełniły się kibicami Widzewa. Było ich pełno, wszyscy śpiewali. Wydawać się mogło, że Widzewiacy podwoili się i po-troili. Fanów Widzewa hucznie świętujących sukces swojej drużyny można było jeszcze spotkać na drugi dzień po meczu w centrum Kopenhagi przed Ratuszem. Ale najlepsza zabawa odbyła się na promie powracającym do Rostocku. Wszystkie pokłady były pełne kibiców. Do morza wpadały części garderoby, obuwie i odpalone race. Piwo i inne alkohole lały się strumieniami. Prom płynął przy akompaniamencie klaksonów samochodowych, trąbek i chóralnych śpiewów szczęśliwych kibiców Widzewa. Widzew w Lidze Mistrzów! 

(w powyższej relacji zostały wykorzystane fragmenty artykułów oraz Licentia Poetica autora) 

 

 

 

 

 

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
przykładowy słupek arytmetyczny gotowy do podliczenia