John Nash od kilku tygodni kiepsko sypiał. Ile to już razy zdarzyło mu się nie zmrużyć oka przez całą noc - pięć, dziesięć? Kumulujące się zmęczenie zaczęło coraz mocniej dawać o sobie znać. Nie podobało mu się to. Nie chodzi o to, że wyczerpane ciało domagało się snu. Ciało nie ma tu nic do rzeczy. Johna najbardziej przerażał fakt, że jego koncentracja jest coraz słabsza. A to może zagrozić powodzeniu jego misji. Przecież nie może przestać, nie jest możliwe, żeby zrobił przerwę w takim momencie. Nie teraz, kiedy wszystko zaczyna układać się w jedną całość.

    I pomyśleć, że jeszcze dwa miesiące temu jego życie wyglądało zupełnie inaczej. Wszystko się zmieniło, kiedy spotkał Williama Parchera. John, zgadzając się na jego propozycję, nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swojej decyji. 'Hmm... a gdybym mógł mu odmówić?'

    Ding-dong! Dźwięk dzwonka do drzwi brutalnie wyrwał Nasha z zamyślenia. Był to listonosz, który przyniósł kilka kilogramów nowych gazet, magazynów i wydawnictw tematycznych. 'Czas zabrać się za robotę'. William zlecił mu wnikliwe śledzenie prasy, gdyż odkryto, że tajna organizacja sowiecka przekazuje w artykułach zaszyfrowane meldunki. Informacje, których wykrycie może zaważyć na bezpieczeństwie kraju.

    W pozornie niczym się nie wyróżniających tekstach, znajdują się pewne wzory i schematy, które skrywają tajne informacje. Do tej pory udało mu się rozszyfrować już dwie pełne wiadomości. Pierwsza znajdowała się w programie wyborczym jednego z kandydatów na prezydenta miasta i mówiła o zbliżającym się czasie wielkiego przewrotu. Drugi przekaz odnalazł w jednym z brukowców. W tekście horoskopu zakodowano informację, że 13 lutego przekazane zostaną wskazówki prowadzące do miejsca ukrycia dziennika z listą osób zamieszanych w organizację zamachu.

    John przystępując do dzisiejszej pracy nie mógł opanować podekscytowania. Dziś jest wielki dzień. To dziś ma się ukazać ta informacja. Przejrzał kolorowe pisemka plotkarskie. Następnie zabrał się za największy lokalny dziennik. Kiedy doszedł do 13 strony niemalże podskoczył.

    Znajdował się na niej przedziwny artykulik, a właściwie list. To co Nasha w nim uderzyło to to, że adresatem była niejaka Hann Josh. To niemożliwe! Przecież jest to dokładny anagram jego imienia i nazwiska. Jego zdziwienie było tym większe, że pod listem podpisał się Maliwer Richpal. Przecież to też anagram... Czyżby autorem tego tekstu był William Parcher? Może w ten sposób chce Johnowi coś przekazać, nie ryzykując nawiązywania bezpośredniego kontaktu. A może ktoś się pod niego podszywa, może to jakiś podstęp? W dodatku te liczby... 13 luty, 13 strona, artykuł to kwadrat o boku dokładnie 13 centymetrów... To nie może być przypadek!

    Bez chwili namysłu John postanowił czym pręczej udać się pod podane w liście współrzędne, nie zapominając by mieć przy sobie wydrukowany kwadratowy artykuł o boku 13 centymetrów.

- Jest to skrzynka typu multicache. Nie jest to quiz, nie trzeba siedzieć przy kompie i nie wiadomo ile kombinować, dekodować itd. Po prostu bierz ze sobą co trzeba i idź w teren.
- Proszę dokładnie zamaskuj finałowy pojemnik.
- Do zdobycia skrzynki GPS jest zbędny
- 18.06.2012 - reaktywacja w nieco zmienionej postaci, liczba etapów multicache została zmniejszona z 3 do 2