Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Je moet ingelogd zijn om deze cache te loggen of te bewerken.
stats
Toon cache statistieken
Drzewo Pokłóconych Kochanków - OP286E
Szpital w Ludwikowie
Eigenaar: ronja
Log in om de coördinaten te kunnen zien.
Hoogte: 102 meter NAP
 Provincie: Polen > wielkopolskie
Cache soort: Onbekende Cache
Grootte: Klein
Status: Gearchiveerd
Tijd: 0:30 h    Lengte: n/b
Geplaatst op: 13-06-2010
Gemaakt op: 13-06-2010
Gepubliceerd op: 13-06-2010
Laatste verandering: 04-09-2014
28x Gevonden
0x Niet gevonden
5 Opmerkingen
watchers 5 Volgers
8 x Bekeken
22 x Gewaardeerd
Beoordeeld als: uitstekend
3 x Aanbevolen
Deze cache is aanbevolen door: Armis, marass1111, tomekdzierza
Om de coördinaten en de kaart te zien
van de caches
moet men ingelogd zijn
Cache attributen

Periodical/Paid  Go geocaching with children  Accessible for disabled  Compass  Nature  Monumental place 

Lees ook het Opencaching attributen beschrijving artikel.
Beschrijving PL

            „… Zbliżał się koniec pobytu w szpitalu. Napięcie sięgało zenitu. Lucjan wiele razy zapewniał Reginę o swojej miłości. Obiecywał jej, że nie wróci do Kórnika. Zostanie z nią w Mosinie. Obiecywał, że się rozwiedzie z tą wredną babą, znajdzie jakąś robotę w Poznaniu, a potem się pobiorą. Roztaczał przed Reginą świetlane widoki. 

- Wyremontuję domek po Twoich dziadkach – mówił.

Opowiadał, jak urządzą pokoje, gdzie zrobią łazienkę i ubikację (bo do wygódki chodzić to obciach). Kreślił wizję zadbanego ogrodu, z gołębnikiem i zagródką dla kur.

- Niczego Ci nie zabraknie – powtarzał. Będziem mieli wszystko !

Zapomniał tylko, że przed spotkaniem ona wydała ostatnie 5 złotych na bełta …

            Siedzieli do siebie plecami. Lucjan krzepko dzierżył w ręku zieloną flaszkę i opowiadał, opowiadał, przerywając co chwilę głośnym beknięciem. Regina skryła twarz w dłoniach i pochlipywała. Wiedziała, że w poniedziałek przyjdzie ten – no, windykator i znowu zapyta o kasę za wziętą pożyczkę. A ona przecież chciała tylko, żeby Lucjan ją kochał i nigdy jej nie zostawił ! Skąd mogła wiedzieć, że są jakieś procenty. No, te w butelce to tak. Ale z pieniędzy ? Lucjan mówił, że jak się wyleczy, to pojedzie tam do nich i wszystko wyjaśni.

- Żadnych procentów, k...., złodziejom nie dam – groził. Umowa była uczciwa !!!

            Ale umowa, jak i zamiary Lucjana, wcale nie były uczciwe. W szpitalnym sklepiku alkoholu nie sprzedawali. Kasy nie miał, a żyć (pić) jakoś było trzeba. No i ugruchał sobie dziewczynę, co to ją spotkał we wsi przy sklepie. Omamił, owinął wokół palca, a teraz kombinował, jak się jutro zmyć z rana, zanim ona przyjedzie autobusem.

            Regina chyba coś przeczuwała. Byli tu pierwszy raz. Przecież Lucjan zawsze zabierał ją na strzelnicę. Siadywali obok siebie, przytuleni jak gołąbki na starych obrazkach. Trzymał ją za ręce, uśmiechał się czule. Szarmancki był, nawet jak za którymś razem zaciągnął ją w pobliskie krzaki … A teraz nic. Nawet nie spojrzy. Bebla i bebla. Uchleje się zaraz na amen. A nigdy tego nie robił. Wypijał połowę, a resztę – tak mówił – zanosił kolegom z sali.

- Dlaczego tyle pijesz, Lucjan ? – zapytała przez łzy. Ty mnie już nie kochasz ?

- Kocham. A piję, bo lubię – odparł po dłuższej chwili.

- Jak mnie kochasz, to zostaw flaszkę. Chodź, pójdziemy na strzelnicę. Usiądziemy obok siebie. Popatrz, jakie ładne słońce. A my tu siedzimy w cieniu …

- Lucjan, słyszysz ?

- Mi tu dobrze – powiedział po czasie. Myślę …

- A o czym ? – zapytała.

- Nie zrozumiesz, Regina … - wybełkotał.

- Ja nie zrozumię ? Dlaczego ?

Lucjan, ogarnięty lekkim mrokiem po wypiciu prawie całego wina, stracił chyba resztki instynktu samozachowawczego (o ile go miał) i wypalił:

- Boś głupia !!!

I tu nastąpił szereg zdarzeń, których Lucjan nawet w najśmielszych planach nie przewidział. Regina zerwała się z pniaka i zaczęła krzyczeć. Co tam krzyczeć, darła się i już. Zaczęła go wyzywać, szarpać za ręce.

- Kurczę, trzeba coś zrobić, bo mi wino wyleje – pomyślał.

A Regina szalała. Biegała w koło i wrzeszczała. Pewnie byłoby głośniej, ale jej z nosa leciało, a chusteczek nie miała.

- Se ręką wytrzyj – powiedział w myślach, patrząc na nią tępo. Wino działało…Dopił resztę i ciepnął flaszkę w krzaki.

- Poczekaj, idę się wylać – oznajmił i ruszył w gęstwinę. Jak tylko zszedł z widoku zadziałała resztka świadomości. Obejrzał się za siebie. Gdzieś tam słyszał Reginę.

- Trza spieprzać. Dobrze, że jej kit wcisnąłem z tym Lucjanem. A jutro rano z buta do drogi, przez las i na stopa, bo pewnie będzie stała na przystanku. Same problemy z  babami.

A potem kurz-galopkiem podążył do pawilonu.

- Dobrze, że nie wie, gdzie mieszkam, a przy drzwiach na szczęście siedzi ochroniarz – uśmiechnął się cwanie do siebie ….”

[powyższy fragment tekstu pochodzi  z "Pamiętnika, znalezionego w krzakach" Sealed ]


Zapewne roztaczający się na 51 ha kompleks leśno – parkowy widział wiele mniej lub bardziej interesujących wydarzeń Wink Nasza historia opisuje miejsce, w którym ukryliśmy skrzynkę - blisko obszaru leczniczego, co niestety widać. Chodząc po ścieżkach (i nie tylko) znajdziecie sporo przejawów zaradności leczonych tutaj ludzi. Do najbliższego sklepu jest ponad kilometr, a żyć trzeba …

Ale po kolei:

Zapraszamy Was do odwiedzenia Ludwikowa. Przed wojną mieściło się tu „Sanatorium Staszycówka”, a dzisiaj Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Gruźlicy i Chorób Płuc im. Stanisława Staszica. Prawda, że pięknie ? O historii miejsca możecie przeczytać na stronach, do których linki podajemy na dole tekstu. Całość położona jest w otulinie Wielkopolskiego Parku Narodowego i stanowi jeden z ważniejszych punktów na jego mapie turystycznej. „Gruźlica, piszesz ?” Nie bójcie się. Prędzej ją złapiecie na ulicy, w środkach komunikacji publicznej, w galeriach handlowych, na imprezach masowych, niż tu.

Współrzędne zaprowadzą Was na parking przy wjeździe do kompleksu. Osoby niezmotoryzowane mogą dojechać z Poznania autobusem linii 101, albo rowerem, albo mogą dotrzeć „z buta” (jak Lucjan) z Mosiny (np. przez Osową Górę i jej skrzynki). Wjazd jest niezwykle ważny dla naszych poszukiwań. Stoi tu tablica z planem sytuacyjnym Ludwikowa.

A oto zadanie:

1. Na tablicy odszukajcie punkt oznaczony jako „3” i udajcie się tam. Profilaktycznie zapamiętajcie plan, żeby do niego wracać Smile

2. W punkcie „3” znajdziecie m.in. tabliczkę informacyjną, która stanowi klucz do rozkodowania następnego etapu. Jak to zrobić ? Odrzucamy sześć górnych wierszy oraz prawą kolumnę. Zostaje lewa kolumna i do niej musimy odnieść poniższy szablon:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z otrzymanych liter musicie ułożyć wyraz, opisujący kolejny punkt.

3. Teraz udajemy się do niego. Pamiętacie mapę ? Nie ? OK. Na szczęście są strzałki kierunkowe Smile

4. Doszliście do „rozkminionego” punktu. Stańcie przodem do niego i wyznaczcie sobie kierunek 1730. Prosto, przez krzaki, czeka Was ok. 60 metrów spaceru. Ścieżkami będzie dalej, ale i bezpieczniej. Raz, że mogą tu być ludzie. Dwa, że otoczenie jest zadbane i przejście na krechę zaburzy ogólny widok. Poza tym ścieżką będzie łatwiej Smile

5. Mniej więcej tu znajduje się nasze drzewo (z opowieści i spojlera). Mamy nadzieję, że nie spotkacie akurat KPW (Kuracjuszy Pijących Wódeczkę), ani PUĆG (Par Uprawiających Ćwiczenia Gimnastyczne). Niby las, ale żyje – i to nie tylko życiem zwierząt.

6. „Bobrujecie” skrzynkę, robicie sobie zdjęcia pamiątkowe (lub nie) i chowacie ją, a przy okazji podziwiacie efekty działania dzięcioła (są na wysokości oczu). Lokalizacja skrzynki jest mocno narażona na ekspozycję. Przy odrobinie pecha któryś z pacjentów może ją przypadkowo odkryć. Na szczęście wokół jest sporo materiału do maskowania. Jeżeli dobrze ukryjecie pojemnik, to powinno być „gut”.

7. Albo idziecie zwiedzić sobie cały kompleks, albo od razu dajecie nogę Laughing 

Jeżeli zdecydujecie się na spacer, to wcześniej przeczytajcie sobie wiadomości:

a) ze strony Szpitala,

b) z artykułu ze strony AWF w Poznaniu.

Bardzo prosimy, byście zdobywali skrzynkę w dzień (załóżmy, że od 7 do 19). Teren kompleksu nie jest ogrodzony, ale niewątpliwie jest monitorowany po zmroku. Sam kesz ulokowany jest tak, że nie ingeruje w strefę szpitalną.

Skrzynka jest dostępna dla osób niepełnosprawnych, poruszających się na wózku. Jednakże niektóre odcinki trasy oraz ostatni etap poszukiwań i samo podjęcie skrzynki będą wymagały pomocy osób towarzyszących.

Zapraszamy !

Beschermde natuurgebieden
Deze cache bevind zich waarschijnlijk in een beschermd natuurgebied:  
Wielkopolski Park Narodowy
Afbeeldingen
Widoczki
Widoczki
W kaplicy są relikwie Ojca Pio
Drzewo