Lubię takie stare bunyneczki.
Stoją sobie w tych samych miejscach od lat.. od bardzo wielu lat.
Niektóre niszczeją, zapadają się i pomału popadają w ruinę, by po jakimś czasie pozostać zarośniętą wszelkiego rodzaju zielskiem i chaszczami, kupką fundamentów - dzięki czemu dają, na każdym z tych stadiów, możliwość niepoprawnym szaleńcom skitrania w swoich czeluściach niewielkiego pojemniczka z logiem i zabawkami :) No a to z kolei przyczynia się do tego że młodsi dowiadują się od tych nieco starszych, co było kiedyś w tym miejscu, co działo się w tej budowli, itp...
Ja dziś znalazłem taki śliczny, starusieńki domek. Bardzo mi się spodobał. Wygląda na to, że nadal w nim ktoś mieszka. Od tylu lat dzielnie służy swoim mieszkańcom :)
Na ścianie domku, od strony ulicy Strąkowej była tabliczka, pamiętająca czasy, kiedy to niniejszy nie mieścił się w granicach administracyjnych Warszawy.
Pierwotnie skrzynka posiadała hasełko (zaskakująco wzite z tejże tabliczki) natomiast jako że tabliczka zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, to warunkiem zaliczenia skrzynki jest foto niniejszego obiektu z jakimś artefaktem opencachingowym (lub fragmentem keszera)