Dawno, dawno temu, wśród wichrowych wzgórz, nad mrocznym stawem, w zapomnianym pałacu, okrutna, oślizła bestia uwięziła porwaną księżniczkę, aby z dala od wzroku ludzkiego napawać się jej pięknem. Ukryła ją w wieży, a każdy śmiałek, który chciał ją odbić, ledwo zbliżywszy się do bram pałacu, ginął w ognistym oddechu potwora. Bohaterów było coraz mniej, aż w końcu przestali przybywać. Udręczona białogłowa siedziała uwięziona, za towarzystwo mając jedynie okropnego, cuchnącego potwora i pewnie umarłaby tam w końcu, ale mimo iż była blondwłosa, to miała głowę na karku ;)... Pewnego zimowego dnia zwabiła bestię do komnaty w wieży i utuliła ją do snu swoim perlistym głosem anioła. Uplotła ze swojego długiego warkocza linę, zamocowała w wieży, wyszła po niej przez okno i uciekła na południe. A bestia, gdy się obudziła i zrozumiała, co się stało, miotając się po pałacu, niszcząc co popadnie, dotarła do podziemi i z wielkiego żalu skurczyła się i wyschła. Teraz w pałacu można zobaczyć jej wysuszone ciało i zniszczenia, jakie z żalu zrobiła, a odważnym rycerzom może nawet uda się znaleźć jeszcze blond linę uplecioną przez piękną niewiastę z jej warkocza ;)
A tak na prawdę...
Właścicielami majątku w Brochocinie była między innymi rodzina Jentsch (druga połowa XIX w.). Początki istniejącego pałacu sięgają jednak XVIII wieku. Pierwotna barokowa rezydencja została w dziewiętnastym stuleciu przebudowana w stylu neorenesansowym. W końcowej fazie drugiej wojny światowej w 1945 roku budynek został uszkodzony. Pałac murowany z cegły, złożony z dwóch członów zbudowanych na planach prostokątów zbliżonych do kwadratów oraz kwadratowej wieży. Budynek potynkowany, dwukondygnacyjny, nakryty dachami czterospadowymi. Nad wejściem pozostał ślad po kartuszu herbowym dawnych właścicieli. W czasach Polski Ludowej w pałacu urządzono mieszkania. W rezydencji mieścił się również Klub Prasy i Książki „Ruch”. Obecnie to zrujnowany zabytek, teren wokół nie jest ogrodzony, budynku nie zabezpieczono przed wejściem.
źródło: www.palaceslaska.pl
O keszu:
2 litrowy pojemnik umieszczony na kordach. Proszę o ostrożne i dokładne zakręcanie pojemnika do samego końca. Dziękuję.
Dla pierwszego znalazcy przewidziany ręcznie rysowany certyfikat, który przekażę osobiście lub wyślę pocztą.
Przy zakładaniu kesza nie ucierpiało żadne zwierzę. Wszystko, co zostało ujęte na zdjęciach, zastałam na miejscu.
Kesza najlepiej podejmować za dnia, ze względu na zły stan techniczny budynku (nadwątlone i dziurawe stropy).
Autor skrzynki nie ponosi odpowiedzialności za nieszczęśliwe wypadki które mogą nastąpić w czasie podejmowania skrzynki. Musisz być pełnoletni i w pełni zdawać sobie sprawę z konsekwencji wchodzenia do budynku, który jest ruiną.