Na szczycie Klasztoriska wiele nas zaskoczyło, przyzwyczajeni do naszej komercji i piczuchowa oczekiwaliśmy choćby piwa... Piwa nie było, ale były za to urbeksy, w tym jeden otwarty...
Widoki piękne, zapach osikanych desek i kurzu, nietoperzowe łajno czyli wszystko co w urbeksie być powinno.
Znalazła się nawet półka na piętrze na której spoczywa kesz.
Stąpajcie ostrożnie bo to wszytko wiekowe.