Linów jest w polskich wodach dużo, mimo to niewielu, nawet doświadczonych wędkarzy, może się poszczycić sukcesami w ich łowieniu. Jest to ryba bardzo lękliwa, prowadząca specyficzny tryb życia. Złowienie jej na wędkę wymaga żelaznych nerwów i niebywałej cierpliwości. Niemal nigdy nie udaje się wyłowić lina bez wcześniejszych, kilkudniowych przygotowań.
Lin ma ciało walcowate, pokryte drobniutkimi łuskami i grubą warstwą śluzu. Barwa zmienna, uzależniona od otoczenia, najczęściej jednak zielonkawobrązowa lub złocista. Przy pysku lin ma krótkie, charakterystyczne wąsiki.
Zamieszkuje płytkie, wolno płynące lub stojące wody, gęsto porośnięte roślinnością, o grząskim, mulistym dnie. Żeruje w mule, skąd wybiera larwy owadów, robaki i mięczaki. Miejsca przebywania linów można dość łatwo poznać po pojawiających się na powierzchni wody pęcherzykach gazów, które ryby te uwalniają podczas rycia w mule.
Lin rośnie wolno, osiąga w sprzyjających warunkach około 60 cm długości i 6 kg wagi. Najczęściej jednak spotyka się osobniki mniejsze, o długości 30-40 cm i wadze około l kg.
Łowienie linów nie jest sprawą prostą. Wymaga cierpliwości i starannych przygotowań. Konieczne jest przede wszystkim odpowiednie zanęcenie łowiska. Nie da się jednak tego wykonać za pomocą metod stosowanych w innych przypadkach, gdyż - jak powiedzieliśmy - lin żeruje w mule. Wrzucanie zanęty w muliste dno mija się z celem. Trzeba więc na dwa, trzy dni przed łowieniem wyznaczyć sobie stanowisko, najlepiej między gęstą roślinnością, i oczyścić je z mułu. Po odgarnięciu mułu i roślinności, sypiemy na dno sporą ilość piasku - minimum jedno wiaderko. Wyrównujemy piach, by utworzyć jasne oczko na dnie, gdzie dopiero umieszczamy zanętę. Radzimy stosować ziemniaki ugotowane na sypko i posiekane rosówki.
Najlepszą przynętą na liny są rosówki lub czerwone robaki. Na białe robaczki, nawet jeśli zakładamy po kilka na haczyk, kuszą się małe sztuki. Na inne przynęty lin bierze wyjątkowo. Na łowisko trzeba się wybrać bardzo wcześnie rano, najlepiej przed świtem. Liny łowimy najczęściej na wędkę ze spławikiem. Musi on utrzymywać jedynie obciążenie. Przypon wraz z przynętą powinien leżeć na dnie. Na łowisku trzeba zachowywać się cicho. Nawet lekkie uderzenie o burtę łodzi potrafi wypłoszyć liny. Konieczna jest także cierpliwość. Na branie trzeba niekiedy naprawdę długo czekać. Lin bierze w bardzo specyficzny sposób - dosyć długo próbuje przynęty. Wędkarze powiadają, że lin "ssie" robaka. Spławik sygnalizuje to lekkimi drganiami. Następnie kładzie się na wodzie i szybko znika pod powierzchnią.