Figurka Matki Bożej stojąca na wysokim postumencie u wjazdu do Oćwieki była tam od dawien dawna. Nie wyróżniała się niczym spośród wielu takich figur. Taki też los jak wiele innych miał ją spotkać gdy nastała II Wojna. Niemcy, zdając sobie sprawę, jak silnym czynnikiem jednoczącym jest wspólna wiara, wydali wyrok na wszystkie przydrożne figurki i kapliczki. Wizerunek Matki Bożej z Oćwieki miał też zostać zniszczony.
Ochrony posążku podjęła się rodzina Maciejewskich. Zawinąwszy figurkę w materiał, zakopali ją u siebie w stodole i miejsce to zamaskowali warstwą słomy. Ale na wsi, jak to na wsi, czasem ktoś powie o jedno słowo za dużo i tajemnica może się wydać. Tak i tym razem być musiało i o miejscu ukrycia Matki Bożej dowiedział się miejscowy Niemiec (nazwiska nie znam), który na mocy odgórnych zaleceń miał obowiązek figurę odnaleźć i zniszczyć, a trzeba dodać, że niezależnie od rozkazów z góry, sam się nad wyraz gorliwie sprawą interesował.
No i stało się, że dotarł w swym poszukiwaniu do stodoły Maciejewskich. Kiedy jednak figurkę odkopano i Niemiec rozwinąwszy materiał spojrzał w oblicze Maryi, stało się coś niespodziewanego. Nagle rozkazał na powrót znalezisko starannie okryć, zakopać i słomą przysypać. Nigdy już do tej sprawy nie powrócił i z nikim na ten temat rozmawiać nie chciał.
A po wojnie figurka na swoje miejsce powróciła i stoi tam do dziś. Jeśli ktoś wie coś więcej o tych jej wojennych losach, chętnie tutaj temat rozszerzymy.
Kesz to troszkę większe mikro, w bezpośrednim sąsiedztwie figury, zawiera sam logbook. Weź coś do pisania.