Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Słońce Peru - OP8H5G
Z dziejów katowickich Indian
Właściciel: rowerowapara
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 258 m n.p.m.
 Województwo: Polska > śląskie
Typ skrzynki: Nietypowa
Wielkość: Mała
Status: Gotowa do szukania
Czas: 1:00 h    Długość trasy: 1.00 km
Data ukrycia: 17-07-2016
Data utworzenia: 07-07-2016
Data opublikowania: 08-07-2016
Ostatnio zmodyfikowano: 17-07-2016
27x znaleziona
1x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 2 obserwatorów
126 odwiedzających
21 x oceniona
Oceniona jako: normalna
2 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: crazy_baby, deg
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Dostępna rowerem  Szybka skrzynka  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Dodatkowe atrybuty skrzynki:

odosobnienie ••---

kleszcze ••---

pokrzywy (sezonowo) ••---

Skrzynka - zagadka, nikt nie wie,  gdzie dokładnie się znajduje.

Pewnego przedpołudnia podczas przejażdżki po Dolinie spotkaliśmy na pomoście dziadka w dziwnym kapeluszu safari, który nie chciał ustąpić nam drogi i zaczął do nas mówić. Nie wypadało tak się odwrócić bez słowa, więc chwilę go słuchaliśmy, zaciekawił nas. Oto wątek jego historii.

W dawnych czasach, 60 lat temu w miejscu obecnej Doliny Trzech Stawów była odkrywka gliny. Dziadek, który opowiadał nam tę historię, był wówczas doktorantem archeologii na UJ. Pewnego dnia kierownik ich zakładu został poproszony o przybycie na teren wyrobiska, ponieważ robotnicy znaleźli w warstwach namułu pień drzewa, który wyglądał na obrabiany przez człowieka. W okolicy nie rosły dęby, więc było to dziwne znalezisko. Profesor wraz z kilkoma studentami i doktorantem odczyścili drewno i okazało się, że był to rodzaj prymitywnej dłubanki  z wydrążonego pnia, z urwanym tyłem i śladem nieregularnych znaków na obu burtach.

Drewno po osuszeniu zaczęło się rozpadać i nie można było go zachować ani przenieść, ale na podstawie umieszczenia w warstwie gliny oszacowano wiek znaleziska na 3-4  tysiące lat. Studenci przekopiowali rysunki na kalki. Wówczas nie badano jeszcze metodą aktywnego węgla, poza tym brak innych wykopalisk w pobliżu i wiele niejasności związanych z przypadkowym odkryciem sprawiło, że sprawę zbagatelizowano. Wzory z burt podciągnięto pod kulturę łużycką, całkiem bez powodu, uznawszy, że i tak mało czytelne. Domniemywano jedynie, czy to istotnie była łódź i czy tamtędy płynęła rzeka, na co zresztą wskazuje ukształtowanie terenu i miękkie podłoże, czy tez był to np słup totemiczny lub fragment konstrukcji mieszkalnej celowo tam przyniesiony.

Nasz rozmówca - archeolog nie mógł postawić się swojemu mentorowi, ale miał całkiem inne zdanie na ten temat. Zbyt był zafascynowany barwnymi opisami podróży Fiedlera po Amazonii, o których wówczas rozpisywały się gazety, by nie dać się powieść fantazji o lokalnym plemieniu, które mogło żyć na terenie Puszczy Śląskiej. Wiadomo, że był tu wówczas cieplejszy klimat, ludzie mogli żyć w lesie, polować na żubry... Zbadał rysunki jeszcze raz, porównywał je z fotokopiami kolegów z zakładu korespondujących z Rio Negro, z Ekwadoru. Wykoncypował, że symbol, który wyglądał jak korona, to trzy postaci ludzkie siedzące obok siebie w dziwnych nakryciach głowy, albo z wielkimi głowami, może bóstwa albo szamani, a koło na pionowym  słupie uznał za symbol słońca albo jakiś rodzaj ołtarza solarnego.

Zapytaliśmy, co stało się z pniem, staruszek odpowiedział, że chyba zakopano z powrotem na dnie wyrobiska, gdzie już nie wydobywano gliny, żeby przechować na lepsze czasy, ale potem zapomniano o nim, kiedy glina się skończyła, zalano odkrywki i pozostały stawy. On sam starał się dowiadywać podczas każdej budowy dróg w okolicy, czy robotnicy czegoś nie znaleźli, zwłaszcza starego drewna albo śladów kości, ale potem wyjechał na kilka lat z profesorem do Palmiry, potem był Irak... W latach osiemdziesiątych w Peru odnaleziono i opisano plemię, które zdobiło swoje dłubanki niezwykle precyzyjnymi  rysunkami... Tylko Daniken i jego teoria o starożytnych kosmitach nawiedzających Ziemię mogłaby te dwie rzeczy ze sobą połączyć.

Podziękowaliśmy dziadkowi za rozmowę i depnęliśmy po pedałach. Uznałem, że indiańskie plemiona w Dolinie Trzech Stawów to fantazmat tak dziwny, jak mamuty wykopywane w Gliwicach albo że Mieszko I był wikingiem.

Potem pomyślałem jeszcze, że cokolwiek tam odkopano, to nie mogła być łódka obcego przybysza, wszystkie rzeki w okolicy mają swoje źródła nie dalej niż 20km stąd. Więc może raczej totem? Dla żartu i ze znużenia zacząłem sobie w myślach układać opowiadanie:

"W dawnych czasach, 4 tysiące lat temu w miejscu dzisiejszej Doliny Trzech Stawów była sobie dolina o wiele rozleglejsza, ciemniejsza. Jej dnem której wiła się rzeka, od nazwy której wzięło swą nazwę plemię Shta'l Vayari. Wokół rosła puszcza, w której schronienie znajdowały bizony, obiekt polowań lokalnych myśliwych. Oprócz łowów ci ludzie byli biegli w wytapianiu z "błyszczącego kamienia" małych przedmiotów i fragmentów broni. Czcili boga-słońce pod postacią czerwonego dysku, składali mu ofiary na specjalnych ołtarzach. Ich wioska była na wzgórzu na wschód od rzeki..."

Max Darwin

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
1
kopia rysunku z pnia