Willa Jancarza - Jak to było z Katarzyną Jancarz ?
Dokładnie 11 stycznia 1992 roku. Dość dawno, aby zapomnieć w jakich okolicznościach doszło do tej tragedii. Jednak sprawa śmierci Edwarda Jancarza i jego kata – Katarzyny Jancarz wciąż budzi ogromne emocje. Szczególnie na stadionie, który został nazwany imieniem zamordowanego żużlowca. Szczególnie podczas derbów, gdy zielonogórscy kibice hołubią zabójczynię.
Dwa światy Jancarza
Ten pierwszy – wspaniały o którym chcemy pamiętać. Edward Jancarz to niewątpliwie jeden z najwybitniejszych polskich sportowców, brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata w Goeteborgu, drużynowy mistrz świata, siedmiokrotny drużynowy mistrz Polski... Lista sukcesów słynnego Eddiego jest długa. Był wzorem dla młodych żużlowców. W latach 1977-1982 jeździł w barwach londyńskiego Wimbledonu. Tam również był niezwykle popularnym i lubianym żużlowcem. Starty na Wyspach przyniosły mu też ogromny zarobek. To dzięki zarobionym tam funtom kupił ekskluzywny samochód i wybudował willę, która później okazała się miejscem jego śmierci.
Drugi świat Jancarza – ten bardziej mroczny i niechlubny, to świat wódki, ciągłych awantur domowych, zapomnienia. W jednym z artykułów w „Przeglądzie Sportowym” możemy przeczytać, że sam Jancarz wiedział, że życie bez żużla nigdy nie będzie już takie samo. „Skończył się żużel; skończyło się życie” - miał mawiać wicemistrz świata, którego ludzie często spotykali na ulicy pijanego i brudnego.
Początek końca kariery
Prawdziwy zwrot w życiu i karierze Jancarza nastąpił w sierpniowe popołudnie 1984 roku. Wtedy to, podczas towarzyskiego meczu Polska-Włochy doszło do makabrycznego wypadku. Podczas czwartego startu Jancarza dochodzi do karambolu z młodym Włochem Valentino Furlanetto. Uderzony motocyklem Jancarz wylatuje w powietrze i z całym impetem uderza głową w tor. Dodatkowo na Eddiego wpadają sczepione motocykle. Po wypadku Jancarz próbuje wrócić do żużla. Niestety, bez skutku. Wypadek pozostawia ogromny uraz w jego psychice. Jak donosił Przegląd Sportowy, żużlowiec miał tez kłopoty z pamięcią. Po nieudanych próbach, cztery lata po wypadku, w 1988 roku - Jancarz definitywnie kończy przygodę z żużlem. Rozpada się też jego pierwsze małżeństwo.
Zabiła go striptizerka
Swojego przyszłego kata Jancarz poznaje na jednej z suto zakrapianych alkoholem imprez. W kwietniu 1991 roku były żużlowiec Stali Gorzów bierze ślub ze striptizerką – Katarzyną. Sielanka jednak nie trwa długo. Osoby znając bliżej Jancarza twierdzą, że hulanki i swawole trwały w najlepsze. Katarzyna była jego towarzyszką w knajpianych imprezach – czytamy w internetowym wydaniu Przeglądu Sportowego w artykule o damskich bokserach. W krótkich chwilach trzeźwości Jancarz był wspaniałym człowiekiem. Tak przynajmniej twierdzą jego koledzy z toru. - Po wypiciu alkoholu zamieniał się jednak w potwora. Chciał się bić z każdym, kto nawinął mu się pod rękę – czytamy w artykule. Świadkowie twierdzą też, że Katarzyna chciała się ustatkować i z tego powodu dochodziło do wielu głośnych awantur. Podczas jednej z nich wydarzyła się tragedia. Katarzyna Jancarz bierze kuchenny nóż. Pierwszy cios nożem drasnął Edwardo Jancarza w policzek. Drugi był już precyzyjniejszy - trafił w okolice serca. Śmiertelne było dopiero trzecie pchnięcie, które przecięto tętnicę pachwinową. Będącemu w szoku Jancarzowi udało się jeszcze wstać z łóżka i dojść do łazienki. Dwoma ręcznikami starał się zatamować krwotok, bezskutecznie. Prokuratorzy stwierdzili, że była to zbrodnia w afekcie, czyli pozbawienie życia człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Katarzyna nie trafia do więzienia. Zostaje zamknięta w zakładzie psychiatrycznym i po czterech latach wychodzi na wolność. Zamieszkała w jednym z bloków na osiedlu Staszica.