NIESTETY MIEJSCE ZAMIENIŁO SIĘ W KUPĘ GRUZU
Exploracyjna noc... po kilku godzinach gruzu i zalanych podziemi pada pytanie czy jeszcze coś eksplorujemy? Dzięki megakosmicznym zdolnościom do zapamiętywania miejsc naszego kolegi (eee...yyy... byłem tam 4 lata temu...) dojeżdżamy do celu. Piękna letnia noc, niebo usiane gwiazdami, wiszący nad horyzontem sierp księżyca, szum drzew... cisza... nawet psy z okolicznych wsi milczą... Na tle nieba odcinają się widma dawnej świetności tego miejsca - zabudowania ze szkieletami dachów. Zwiedzamy pomieszczenia gospodarcze... strychy gdzie władzę przejęły wybujałe trawy. Docieramy do dworko-podobnej budowli. W środku pomieszczenia błyszczące białymi kafelkami. Podziemia z opuszczonymi chłodniami, korytarze udekorowane setkami płatów odpadającej farby. Stare lodówki laboratoryjne - zaglądamy do środka - "Uwaga Toksyny" , "Toksyna tężcowa". To miejsce przypomina nam skrzyżowanie szpitala psychiatrycznego, więzienia i tajnego laboratorium... brakuje tylko łóżek z rdzawymi śladami zakrzepłej krwi na pasach do unieruchomiania pacjentów. Classic gore-place. Wchodzimy na strych - w tym budynku dach jest w doskonałym stanie. Tam szukajcie skrzynki - na wysokości wzroku - niechaj okienny okrąg was prowadzi.
Skrzynka założona przy współudziale Martki, Julii, Olgierda i Łukasza.