Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
Pan Strzała - OP5B6F
łódzkie opowieści #4
Owner: Kao
Please log in to see the coordinates.
Altitude: 209 m. ASL.
 Region: Poland > łódzkie
Cache type: Multicache
Size: Small
Status: Archived
Time required: n/a    Distance to travel: 10.00 km
Date hidden: 29-10-2012
Date created: 15-10-2012
Date published: 29-10-2012
Last modification: 17-01-2013
6x Found
0x Not found
19 notes
watchers 4 watchers
4 visitors
6 x rated
Rated as: Excellent
3 x recommended
This cache is recommended by: budget-lodz, dzaczek, Plebek
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Go geocaching with children  Recommended at night  Bike  Take special equipment  Monumental place 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL

Pan Strzała naprawia zegar ratuszowy

Jak już wiecie, trakt piotrkowski (zwany też narodowym) był bardzo długi – ciągnął się od Starówki na północy, przez Nowe Miasto, na południe w stronę Wólki – drugiej osady fabrycznej w Łodzi oraz Górnego Rynku. Niecałe 200 lat temu, przy Nowym Rynku, przez który przebiegała Piotrkowska, wybudowano gmach burmistrzowski (bliźniak ratusza łowickiego).

Fabrykant z Ozorkowa - Karol Schlösser, postanowił przypodobać się władzom Łodzi i ufundować zegar ratuszowy. Kupił go za granicą, a w Warszawie naoliwił, bo kto dobrze oliwi ten… jedzie. Zamontowany został na wieży i był jedyny w całej okolicy, dlatego nie znaleziono nikogo, kto umiałby wprawić go w ruch! Sprowadzono zegarmistrza, który zegar wychuchał, wydmuchał, prawie wypieścił, a potem nasmarował i uroczyście puścił w ruch. Niestety, po jego wyjeździe, obluzowała się większa wskazówka, pewnej nocy spadła, a rano nie było już po niej śladu. Życie w miasteczku toczyło się dalej, czas pracy odliczał się wolno i niedostrzegalnie, jak przesuwała się niewidzialna mała wskazówka. Czasami, gdy zegar ratuszowy kuśtykał, kuśtykał i potem stawał, wiedzieli wszyscy, że znów przyniesie to do Łodzi złowróżebną ciszę warsztatową, a wtedy jedynym i najpewniejszym zegarem publicznym – będzie głód!  Wówczas posyłano po jakiegoś majstra, żeby tą jedną zajął się wskazówką.

Pewnego razu, podobno z okolic Kalisza, w poszukiwaniu pracy zawędrował do Łodzi tkacz. Niby fakt nienadzwyczajny, ale mężczyzna podobno miał złoty zegarek - i to na łańcuszku (a przecież wówczas własne zegarki mieli tylko kasjer miejski, aptekarz i burmistrz)! Stanął na Rynku, porozglądał po okolicy, planował wizytę w Ratuszu, aby zgłosić swe przybycie i prosić o przydział do jakiegoś zakładu. Usłyszał dwanaście uderzeń dzwonu, spojrzał w górę – skąd ten dźwięk dochodzi. Wtem zauważył drut mosiężny biegnący spod dzwonu kościelnego, przez trakt piotrkowski, do zegara na wieży. "Jakieś to dziwne miasto i dziwny zegar" - myślał. (…) Dziwny to był zegar, który dopiero w połączeniu z wieżą kościelną wybijał godziny – zapomniano powiem wybudować na wieży ratuszowej własnej sygnaturki z dzwonami. (…) A że był dobroduszny i pracowity, postanowił przysłużyć się mieszkańcom – poprosił o zgodę na wyrobienie brakującej wskazówki (i to za darmo!). Tkacz, zapamiętany został jako pan Strzała – i tak też wpisano go do akt. Ludziom zdawało się, że przyprawienie do  tarczy dużej wskazówki przyspieszyło czas, że strzałki zegara coraz szybciej się gonią na tarczy, że raźniej i weselej im ze sobą, bo co dwie to nie jedna! A to czas za czasem gonił, pędził, uciekał…


[Na podstawie „Dziwy nad Łódką czyli nowy łódzki bajarz” Zdzisława Konieckiego; zdjęcie Dominika Zonera, rok ok. 1860.]

 

 


Tylko jako ciekawostkę podaję, że istnieje na Fejsbuku grupa Przywróćmy Łodzi Ratusz :)

 

 

Miała być skrzynka tradycyjna,  potem nietypowa, a ostatecznie zapraszam po ROWEROWEGO MULTI-KESZA :)

Etapy pośrednie to mikromagnetyki (do których przyda się penseta),  nie trzeba przechodzić przez żadne bramy, należy macać "pod" zegarami. Skrzyneczka końcowa ma 0.5l. GPS free.

Jak mi się wydaje, wyprawa może spodobać się poszukiwaczom, którzy mają dosyć skrzynek tradycyjnych, nie boją się chłodu po zmroku (to ważne, bowiem trasa wiedzie po centrum, także za dnia może być ciężko) oraz mają otwarty umysł. Bez marudzenia, rower z piwnicy, sweter z szafy, prowiant na drogę  i do boju!

 

Pictures
Kao dała radę, to i Wy dacie :) a do kesza trzy kroki!
Log entries: Found 6x Not found 0x Note 19x All entries Show deletions