Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
EM-139 Oblubieniec z piekła rodem - OP4317
Bestiariusz Zagłębiowski #4
Owner: etna&mars
Please log in to see the coordinates.
Altitude: 256 m. ASL.
 Region: Poland > śląskie
Cache type: Other type
Size: Small
Status: Archived
Date hidden: 30-10-2011
Date created: 30-10-2011
Date published: 30-10-2011
Last modification: 08-08-2014
75x Found
1x Not found
6 notes
watchers 7 watchers
10 visitors
65 x rated
Rated as: Excellent
7 x recommended
This cache is recommended by: Agatha, BEATKA7, BUMAG, GFS, OrdysD_TEAM, sebastian, Wrzos
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Torch needed 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL

Bestiariusz Zagłębiowski

 

Dość już mając lochów łęczyckiego zamku, udał się diabeł Boruta do piekła, by z Lucyferem paktować.
- Pozwól mi, książę, w świat ruszyć. Przez pół roku wędrować będę, niegodziwości czynić i do złego namawiać. Pozostałą część roku w lochach łęczyckiego zamku, jakeś przykazał, spędzać będę.
Lucyfer łaskawie Boruty wysłuchał, po czym dłonią skinął. Pojawiły się pióro i pergamin. Umowa spisana została i Boruta w świat ruszył.
Wpierw udał się na Łysą Górę. Miejsce bardzo mu przypadło do gustu, szybko jednak musiał nową siedzibę porzucić, gdyż klasztor tam wybudowano, a jak wiadomo niedogodne to sąsiedztwo dla diabła. Uciekł tedy, nierad wielce, z gór Świętokrzyskich w Karpaty.
Stamtąd zamiarował w drogę powrotną do Łęczycy ruszyć. Jednak z powrotem się nie śpieszył, w końcu czasu miał jeszcze wiele. Po drodze zabawił w karcznie w Suchej Beskidzkiej, nie odmawiając sobie najlepszego jadła, ni najznamienitszych trunków. Hulał Boruta ile dusza diabelska zapragnie, a czas płynął. W końcu jednak czart w dalszą drogę ruszył.

 

 

Pewnej nocy stanął Boruta w Będzinie, gdzie pięknie oświetlony zamek zdawał się przybysza zachęcać, by zawitał w jego podwoje choć na chwilę. Pojechał tedy diabeł, na swym pięknym dereszu pod bramę. Straż widząc przybysza odzianego w czarny, bogato zdobiony złotem i drogimi kamieniami żupan, nie czyniła mu kłopotu. Sądzili, iż tak zamożny pan przez starostę Goławskiego - właściciela zamku - zaproszony został. Czym prędzej zacnego gościa do zamku wpuszczono i przed oblicze starosty zaprowadzono. Boruta starostę powitał, jako obyczaj nakazywał i rzekł:
- Szlachcicem jestem, z Węgier pochodzę, a na Litwę zmierzam, by przejąć spadek po zmarłej babce. Noc już późna, a widząc piękny ów zamek postanowiłem o nocleg poprosić.
Starosta łaskawie przybysza wysłuchał, a że przekonany był, iż ów jest tym, za kogo się podaje rzekł:
- Rad będę gościć tak zacnego wędrowca w moich skromnych progach. Niedługo noc sylwestrowa przypada. Z tej to okazji na zamku noworoczny bal wydany będzie. Zostań zatem, zacny panie, w gościnie do tego czasu, odpocznij po dalekiej podróży.
- Wspaniała to propozycja i grzechem byłoby jej odmówić.
Po rozmowie gość udał się na spoczynek. Rankiem, przy śniadaniu starosta przedstawił diabła swej żonie Annie i córce Halszce.
Borucie natychmiast wpadła w oko urodziwa panna i plan pewien powziął. Na balu diabeł nie tańczył, jedynie piękną halszkę wzrokiem łakomym śledził. Zbliżyć się do niej nie mógł, gdyż złoty krzyżyk na szyi nosiła, co skuteczną ochroną przed diabelskimi zakusami było. Tak to, do panny zbliżyć się nie mogąc, siedział Boruta przy biesiadnym stole, puchary starego węgrzyna i miodu wychylał i opowieści słuchał. Starosta prawił, jak to niegdyś sam Kazimierz Wielki przez Będzin przejeżdżając na wypoczynek tu stanął. Później zaś chciał swe ziemie o księstwa śląskie poszerzyć, lecz śląscy książęta radzi temu nie byli. Wtedy to kazał Kazimierz na granicach swych ziem twierdze warowne budować. Jedną z nich jest ów wspaniały będziński zamek.
Boruta, nie chcąc z konkurów szybko zrezygnować, postanowił dłużej w Będzinie zabawić. Pod pozorem konieczności wysłania pachołka na Węgry po zapomniany dokument wielkiej wagi, niezbędny do egzekucji testamentu, o przedłużenie gościny poprosił.
Państwo starostowie przychylnie prośbę diabła przyjęli widząc, że córka podkochuje się w przybyszu. Niedługo potem rozeszła się wieść, że piękna Halszka i węgierski pan do ślubu się sposobią. O tym, iż powody były, że do ślubu dojść nie mogło, wiedział jedynie piekielny oblubieniec. Czas płynął i termin przewidziany umową zbliżał się nieuchronnie.
Pewnego wieczora Boruta w wieży właśnie przebywał, i wino czerwone popijając dumał, co by tu jeszcze złego uczynić. Wtem jego rozważania przerwało nagle pojawienie się posłańca z piekła rodem.
- No, panie Boruta, czas ma się ku końcowi,  za trzy dni od jutra - zgodnie z umową - stanąć masz w Łęczycy.

Powiedziawszy to posłaniec zniknął odpowiedzi nie czekając. Przeklął diabeł siarczyście. Czasu miał niewiele, najpóźniej jutrzejszego ranka w drogę ruszyć musiał do mrocznych i zimnych lochów łęczyckiego zamczyska. Zirytowany Boruta, ostatnią tedy niegodziwość umyślił. Odjeżdżając z zamku, zatrzymał diabeł konia przy przepływającej opodal rzece. Oderwał czarny guzik od swego kontusza, a rzuciwszy go do wodu rozkazał: obys już zawsze toczyła czarne wody. Na te słowa wzburzyła się rzeczna toń, zakotłowała i zgodnie z diabelskim życzeniem czarna się stała. Po wyjeździe oblubieńca nieszczęsna Halszka do klasztoru poszła, a woda w przeklętej rzece - zwanej od tej pory Czarną Przemszą - takiej też jest barwy.

Źródło: "Historie i Legendy Ziemi Będzińskiej", autor tekstu: Karina Stefaniak 

Additional hints
You must be logged-in to see additional hints
Log entries: Found 75x Not found 1x Note 6x Picture 4x All entries Gallery