Urodziłem się pod koniec roku 1945 w małej wsi pod Olsztynem. Na początku 1951 r. wraz z rodziną przeprowadziłem się do Szczecina. Tato dostał pracę w Stoczni im. Adolfa Warskiego jako monter kadłubów. Gdy skończyłem 18 lat załatwił mi pracę w Stoczni. To były ciężkie czasy. Pod koniec lat 60. skończył się czas Gomułki. Zachód przeżywał boom gospodarczy, a w Polsce nie sprawdziły się zapowiedzi sukcesu, czy obietnice Chruszczowa, że przegonimy Amerykę. Był tylko zawód i rozczarowanie.
1=K
Mieszkaliśmy w starej kamienicy w okolicach parku Żeromskiego. Zaczęło się od podwyżki cen żywności i węgla. Codziennie po pracy kombinowaliśmy czym możnaby było napalić w westfalce aby mama mogła ugotować obiad. Rozpoczęła się sroga zima, ulice Szczecina spowił biały puch a siarczysty mróz malował piękne kwiaty na szybach. Wszyscy mieli już dość ciągłego głodu i zimna. W niedzielę w „Trybunie Ludu” ogłoszone zostały oficjalnie podwyżki cen głównie na podstawowe artykuły spożywcze. W Gdańsku i Gdyni stoczniowcy wyszli na ulice w poniedziałek, kolejnego dnia w Elblągu rozeszła się plotka o wiecu przed KMiP PZPR, w mieście zbierały się grupki. Tam już wrze na całego. Do nas dochodzą pierwsze wieści o strajku i zamieszkach na ulicach w czwartek o godzinie 2 w nocy. Pojawiają się hasła wzywające do strajku. Wtedy myśleliśmy, że jak zaprotestujemy, to zostaniemy potraktowani jak partnerzy, ale tak się nie stało. Wtedy właśnie na scenę weszli robotnicy, grabarze tego systemu…
Rano, po śniadaniu, na terenie Stoczni zbiera się wiec. Wychodzimy na ulicę, zatrzymujemy tramwaje i samochody, na których białą kredą piszemy "STRAJK". Tato każe mi zostać w Stoczni, a sam wraz z tłumem podąża w stronę centrum miasta. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że naszą rodzinę spotka największa tragedia.
Poszli w Dubois, a później w Parkową i Malczewskiego. Szli i skandowali GŁOŚNO: „Wstań Stalinie bo naród ginie”, „precz z komunizmem rabunkowym”, „chcemy prawdziwego socjalizmu”.
"Idziemy pod pałac Grubego!"
Chciałem być wtedy z nimi...
To był czarny czwartek…
Co do samego kesza:
Skrzyneczka to mały pojemnik, który ukrył się pod koordami. Prosimy o uważne podejmowanie skrzynki z uwagi na bliskość przystanku tramwajowego jak i kręcących się na terenie stoczni ochroniarzy. Ruch uliczny też nie sprzyja. Zalecane podejmowanie wieczorowo - nocne. Może przydać się rękawiczka.
UWAGA! Na logbooku znajduje się literko - cyferka niezbędna to wyznaczenia skrzynki finałowej. Tutaj znajdziesz skrzynkę finałową.
Powodzenia!
Źródło: www.grudzien70.ipn.gov.pl Historia jest oparta na faktach, jednak postacie, ich imiona, przemyślenia a także postawa moralna są fikcją literacką autora.