W trakcie kiedy pani Dezerter, piłowała w samochodzie swoje pazurki i misternie układała fryzurę, którą nieopatrznie rozwiał jej orkan Xsawery, my w pocie czoła zdobywaliśmy keszyka. Dojście nocne dosyć trudne, typowo wysiłkowe, ale po paru burgerach nie powinno być problemu. Wejście dosyć skromne, więc grubasom odradza się podejmowanie, bo i tak nic tu nie wskórają. Bunkierek jak i sam keszyk tyci tyci, ale, że to dla nas miejscówka nieznana to ocena znakomita. Dzieki Dulus-y i Dezerterzy za fajne towarzystwo, a Tobie domiz888 dziękuję za pokazanie fajnej miejscówki.
Ostatnio edytowany 2013-12-06 23:56:10 przez użytkownika got100 - w całości zmieniany 1 raz.