Podczas rowerowej wycieczki z Cozą i Czarkowatym. Podróż koleją skraca czas podróży pociągiem, za to rowerem zdecydowanie umila :)
Pamiętam, jak się za dzieciaka jeździło - pociągiem, a jakże - nad Świder na rodzinne pikniki połączone z brodzeniem w zimnej wodzie. Nie wiem, czy plażowanie było w tym samym miejscu, ale obrazek prawie taki sam jak przed laty - rodziny z dziećmi, śmiech, chlapanie wodą, jakiś pies...
Jeżeli chodzi o kesza, to od razu było wiadomo, że jeżeli trzeba się wspinać, to zrobi to Czarkowaty. My z Cozą dzielnie dopingowaliśmy mu z dołu - jak widać skutecznie, bo kesz został znaleziony.