I ruszyli! Peleton prowadził Szurkowski, który długo nie oddawał przodownictwa. W połowie trasy Szozda zdecydował się na samotną ucieczkę, którą skasowała grupa z Langiem na czele. Na ostatnich dziesięciu kilometrach i wzniesieniu do głosu doszedł Majka, który nie oddał prowadzenia do końca. Sensacją było drugie miejsce Jaskóły i trzecie Sypytkowskiego. Żółta koszulka po tym etapie pozostaje ciągle w rękach Kwiatkowskiego! Pytanie co w kolejnym etapie zrobi Brożyna?

Gotowi, do startu, start!
Pierwszy zakręt i prowadzenie, potem sad i zaczęły się problemy. Karwdo wypada z trasy ...ale nie poddał się i przy cukierni już mnie dorwał. Ach...wpadł na metę i  tak bardzo się cieszył, że aż łza się w oku zakręciła. Drugie miejsce też cieszy. Zachwyt kibiców bezcenny a na koniec autografy.

Dziękujemy

Nie jestem „starej daty”, ale gra znana z dzieciństwa. Zawsze chodziło się na płace zabaw, by pograć ze znajomymi kapslami spod pobliskich ławek. Sam właściciel mega pozytywny. Stanąłem w szranki z dwoma keszerami i „Pieróg #1” zajął nawet drugie miejsce! Dzięki przepiękne za trochę rekreacji

Logged with GeoCaches iOS application, 127.09 km. from the cache

Na starcie starałem się jeszcze utrzymać w peletonie, ale później już było tylko gorzej, niemożność wyjechania z drugiego zakrętu, jeszcze najmłodsza uczestniczka zaczęła mnie wyprzedzać... no cóż... piłeś - nie jedź. :P

Ale i tak było fajowo, liczy się głównie dobra zabawa a tej było sporo, ostatnio grałem w dzieciństwie, także mogłem przez chwilę wrócić do tych czasów.Dzięki wielkie za fajny pomysł!

12 Ogólnopolski Zlot OC w Bobolicach stał się pretekstem naszego rodzinnego wyjazdu na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Spędziliśmy tam 4 cudowne dni odkrywając całą masę niesamowitych zakątków (takich jak zamki, skanseny, jaskinie czy Pustynię Błędowską). Przede wszystkim jednak spotkaliśmy cudownych, otwartych i ciekawych świata (tak jak my) ludzi. Te dni na długo pozostaną w mojej pamięci.

---

Wooow. To mój powrót do dzieciństwa. W kapsle nie grałem prawie 30 lat. Tym bardziej z przyjemnością zagrałem. Wspomnienia wróciły. Ciekawe czy gdzieś w pawlaczu u rodziców znalazłbym moje kapsle.....

Dzisiejsze dzieci to najwyżej mogą zagrać w kapsle na tablecie/smartphonie ;(

Dzięki!

W grze miałem ślimacze tempo, koniec końców ostatni nie skończyłem: ) Świetny own. TFTC.

Takie rzeczy tylko na keszerskich zlotach! Dorośli ludzie, a bawią się jak dzieci - zresztą, dzieci też nam pomagały :D  Z racji, że mój kolarz jeździł jak po kilku strzemiennych, tudzież pedałowych (nie mieć skojarzeń!) dzieciaki wykorzystałam jako barierki ochronne, co by mój zawodnik nie wypadał tak mocno z trasyCo prawda i tak nie wygrałam, ale zabawa była przednia. Tylko mój zawodnik wybrał karierę samotnego uciekiniera i teraz czeka na dołączenie do drużyny - ale przy najbliższej okazji dorzucę do skrzyneczki :)

Dzięki za zaproszenie do gry i świetną zabawę! Buziaki dla Was! :)

Ło, co tu był za peleton ! Szczególnie jeden mały kolarz był " w gazie" :-). Polowałem, polowałem i w końcu dorwałem i nawet udało mi się ukończyć wyścig (w zasadniczej grupie, bo na finiszu rozprowadzałem kolegę ). Świetna zabawa - kapselek oczywiście trafo do kolekcji Marioska. Dziękujemy pięknie - fajny own.

To było ustawione. Teren nie ten, naginanie reguł no i sędzia kalosz.
A tak poważnie, to stare chłopy jak dzieci się bawią. I dobrze.

Na początku mi nawet dobrze szło, później mnie przegonili. Super pomysł, dzięki wielkie. TFTC!

Gwiazdki nie będzie za zniszczone manicure;) Ja tam chyba w innych obozach byłam (albo Mariosek z innego pokolenia;)), bo w kapsle to jakoś bardzo nie grałam za gówniaka. W gumę to się skakało, w gałę kopało (ja standardowo na bramce, w zastępstwie brata mego, który zamiast bawić się z kolegami, wolał czytać encyklopedię), z podbitym okiem przez to chodziło... ale w kapce nie kojarzę. Piłkarzyki mini to były. No więc.. ogólnie nie wprawionam w tych bojach, ciężko szło, aż porzuciłam wyścig gdy na metę dotarł pierwszy zawodnik ( a ponoć dalej się potem grało). Co się uśmiałam i naklęłam to moje;) Podziękował!

Było parę trudniejszych momentów jak np. tunel, ale dotarłem ostatecznie do mety.

Bardzo przyjemnie mi się ścigało, może dlatego, że wygrałem :p

Dorwana na XII Zlocie.

TFTC

Podjęta ogniskowo podczas XII zlotu. Dzięki piękne, super zabawa.

Przypomnienie dziecięcej zabawy. Nie mogło sie nie podobać. Co prawda nawierzchnie nie pozwalała na precyzyjne pykniecia , ale i tak poszło nieźle. Dzięki za fajną integracyjną zabawę.

Tout de Bobolice wieczorową porą. Lekko nie było, ale wyścig ukończyłem :)

Skrzynka zdobyta na XII Zlocie podczas urokliwego sobotniego wieczoru z gitarami przy ognisku :)

Dzięki za kesza.

Zabawa była przednia, począwszy od tworzenia kapsli z wszystkiego tego co było pod ręką, przez całą zabawę przechodzenia toru przeszkód, która trwała grubo ponad godzinę. Dzięki Mariosy, pomysł fantastyczny ostatnio grałam w to jakieś 20 lat temu:) Oczywiście zielona gwiazda dla Was. Aaa i podziękowania dla wszystkich uczestników, a troszkę nas było:)

Ale zajefajny pomysł! Kesz ten dostarczył nam z półtora godziny świetnej zabawy i znakomitych emocji podczas imprezy Sylwestrowej. Marios wyrysował trasę z cyklu Mission Impossible, ale na szczęście udało się ją lekko stjuningować. Jeszcze raz wielkie dzięki za ciekawy pomysł na kesza i ubarwienie sylwestrowej nocy!

Kesz zaliczony podczas nocy sylwestrowej. Grało się bardzo fajnie. Dziekuję za przywołanie wspomnień z dzieciństwa :-)

Co to była za zabawa, ale od początku. Jak zobaczyłem publikację skrzynki, pomyślałem- kapsel... gdzieś powinien w domu jakiś być, ale lipa. Myśl druga, mam jeszcze chwilę czasu idę do sklepu po coś kapslowanego do picia. Wychodząc z domu, myśl trzecia, przecież pod sklepem powinny jakieś kapsle leżeć, nasze społeczeństwo ma problem z utrzymaniem porządku. Po wyjściu z bloku zrobiłem kilka kroków i już miałem kilka w garści. Jak to pierwotna koncepcja zmienia się dynamicznie .  Samo zdobycie skrzynki, przy ilości osób - bezcenne. Piękny chwilowy powrót do dzieciństwa. Dzięki wielkie.

No i najważniejsze - pierwsza z 2017 roku.

Ale była walka! Tym razem pozwoliłam tego owna mojej połowie zdobywać, niech chłopak powróci wspomnieniami do dzieciństwaWalka toczyła się zacięcie na wyszukanej Marioskowej trasie chyba z 1,5godz, kiedy ja mogłam w spokoju sączyć drinki i prowadzić interesujące rozmowy podczas Sylwestrowej nocy. Fajna zabawa, możliwość pokazania swoich plastyczncyh talentów robieniu kapsla nio i nagroda w postaci innego kapselka. Wreszcie doczekaliśmy się owna od Mariosków jupppiii. Dzięki Warioty :)

Ja tu robię makijaż, fryz, kreację a tu publikacja kesza i to jakiego i kogo - Mariosowego owna. Szybko zamknęłam opis przecież za chwilę się widzimy i podejmę bez problemu, ale szósty zmysł i pewien opis mojej skrzyneczki projektowej nakazał mi małe co nieco poczytać i to był strzał w dziesiątkę. Na godzinę przed sylwestrową imprą u Losene, w pełnym makijażu, rajstopach, tiulach odpaliłam.... co TOPIC, drukarkę i trochę wyobraźni. Jako jedna z nielicznych byłam przygotowana do podjęcia wyzwania. Tor wytyczony przez Maria przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania i gdyby nie liberalizacja zasad po każdej kolejce to pierwsze wpisy byłyby już grubo w Nowym 2017 Roku. Świetny pomysł, kapitalne wykonanie, super zabawa w towarzystwie najbardziej zwariowanych sylwestrowych imprezowiczów. Dziękuję

Zielona jak nic się należy.

Podejmuję się wyzwania, wszak to moja gra z dzieciństwa :D

Super pomysł :D