Chyba już nic się nie da zrobić.

R.I.P

Wzruszyłem się:

Obrazki do tego wpisu:

list zostawiony w kieszeni dżentelmena

Dżentelmen zaniemógł. Nie nadaje się w tym momencie na odwiedziny. Zobaczymy czy uda się go doprowadzić do porządku...

Jak tylko się przywitałem z dżentelmenem, to zaraz zaczeło lać - chociaż to wcale nie było w Londynie

TFTC!

Ludzie są okrutni. Zamiast pocieszyć jakoś Dżentelmena to go jeszcze dobijają. Lewe ramię wyrwane z barku, przetrącony obojczyk... Dżentelmen ledwo już stoi a ktoś jeszcze go częstował niebieskimi Winstonami a przecież PALENIE ZABIJA!

W dodatku ktoś podarł książeczkę, w której zapisuje imiona co ciekawszych ludzi, którzy go odwiedzają...

W weekend skrzynka idzie do archiwizacji, jeśli jeszcze ktoś coś to proszę o sprężenie się :)

Podczas wyjazdu na zlot stwierdziliśmy, że tu będzie nam po drodze. Co prawda po zaparkowaniu poszliśmy najdłuższym możliwym szlakiem, ale trafiliśmy do celu - haha Mimo dnia, też się wzdrygnąłem, ale kesza podjęliśmy.

Na zlocie spotkaliśmy Victora, który opowiedział swoją przygodę Wierzyć nie chciałem Ba!! Nie tylko ja!! Pół Polski sikało ze śmiechu

Dzięki.

P.S. Hmmm jak widać ktoś po nas był, ponieważ kiedy odchodziliśmy to wszystko było ok, a o tej porze to tam nikogo nie było/

No dobra ponieważ miałam czas poczytać oc w samochodzie podczas keszowania, więc byłam na bieżąco z logami :)

Jednym słowem widziałam co napisał ViktorPo podjechaniu na miejsce popłakałam się ze śmiechu Adnotacja w logbooku też całkiem niezła :D

Sam kesz i wkład pracy gwiazdkowe :)

Dzięki !

Jasiek pozdrowiłamAle za jajka nie łapałam :D

K***a...

Obiecałem reko, jak będzie to to o czym myślę. I muszę Ci je przyznać, ale wraz z oceną słabą!!! 

Kulturalna pogawędka w oczekiwaniu na anoriell i Ryjka+.

Ancug galanty!

Na miejscu zastaliśmy z anoriell dokładnie to, czego się spodziewałem + Bramstengę i NT.

TFTC + ocena znakomita!

Viktor: a wystawała mu może słoma z butów? :D

fajny pomysł, zobaczymy ile wytrwa.

Razem z T.

Wyczuwam keszerski fail roku :V

No nie wierzę. .. takie zadupie, taka godzina a jakiś ch** stoi 20 metrów od kesza... A ja zapierdzielam z latarką w jego stronę. Wracam do domu.... A niech go...

I takie Twoje skrzynki to ja uwielbiamOd razu wiedziałem co to będzie i gdzie dokładnie to będzie. Bo na tym terenie czasem spędzałem bardzo miło czas, właśnie z Twoją wielką super rodzinką. W tym roku ognicho chyba nie wypaliło, z tego co pamiętam, ale liczę, że jeszcze się takowe odbędzie :D 

No nie powiem, ciemno było straszliwie. Sam miałem duszę na karku. Wokół żywego ducha, tylko księżyc mocno świecił. I ja z małą latareczką w dłoni. Wodzę tak latarką po tych trawskach, nagle bach! Aż się przestraszyłemale tylko przez małą chwilunię. Dżentelmen jest nieco upiorny, ale podszedłem i się przywitałem. Nawet wypiłbym z nim kielicha w ten samotny wieczór, bo miałem jakąś chandrę, wygadałbym się przed nim, ale przyjechałem autem i nie był zbyt rozmowny niestety... Nie chciał mnie coś słuchać, stał tylko jak słup... słomy :P

Wróciłem do domu, patrzę a tam ten wpis Victora. Czy to żart? Czy on tak serio?

Okazało się że serio... hahahaha umarłem ze śmiechu. Nie Wiktor, to nie byłem ja, byłeś tam pół godziny później. Ktoś musiał stać i pilnować kesza. Pewnie jakiś dżentelmenSzacun, że go w ogóle wypatrzyłeś i nie zbliżałeś się dalej. No ale ja mam kurzą ślepotę, kotem nie jestem. Dałbym gwiazdkę za, jak to JAsiek powiedział, "fail roku". A, i jeszcze jedno. Masz już u nas przerąbane do końca Twojej keszerskiej karieryTakich rzeczy się nie zapomina tzn. my nie zapominamyPozdrawiam(y), keszerskie JA. (JA.)

P.S. Ciekawa, inteligentna podpowiedź.