Nie ma możliwości ustalenia współrzędnych ukrycia tego  kesza, z racji tego, że kesze zawierające niezbędne do tego informacje w dwóch przypadkach zaginęły, a jeden z nich został zarchiwizowany. 

PO wielu trudach i zmaganiach, oraz paru wulgarnych (w swej bezpośredniości) podpowiedziach udało się podjąć kesza. Nie winię się że nie mogłem go znaleźć, nawet mając pokazane palcem gdzie szukać myślałem, że zniknął, trawa go całkiem zarosła z korzeniami, których nie byłem w stanie ręką wyrwać, no i oczywiście mrówki, mnóstwo wszędzie.

Kiedy byłem tu w zeszłym roku podeszły panie pytając czego szukam, ściemniłem swe zainteresowanie bunkrami. Więc poopowiadały mi o kilku innych w okolicy. Dziś jednak przybiegły trzy czarne pieski przywitały się i pobiegły, szkoda że jeden z nich o imieniu Lucky (albo Laki) zachciał wszystkich poinformować o znalezieniu mnie i szczekał. Usłyszałem właścicielkę "co Ty tam widzisz Lucky" i zaczęła iść w jego (czyli i moją stronę). Wychyliłem główkę stwierdzając że "mnie widzi" hehe. Panie opowiadały mi o poprzedniej ekipie, która podjechała nissanem, o chłopaku i dwóch dziewczynach bodajże. W każdym razie bunkier jest na prywatnym terenie, a nie za nim.

Poczułem, że nie mam wyjścia, że muszę tym kobietom wyjaśnić co to za zabawa, pokazałem Jej palcem gdzie to powinno być, zaproponowała mi łopatkę/motykę i dopiero to pomogło. Pokazałem Jej o co chodzi, była zachwycona. Wytłumaczyłem też że nie będzie miała zbyt wielu gości, bo żeby dotrzeć do tego miejsca trzeba było wcześniej odwiedzić parę innych, zresztą sam byłem drugim znalazcą. Nie mniej jednak teraz wiedzą, cieszą się i być może pomogą następnym.

Zamaskowałem przykładając większym kamykiem. Kesz jednak z czasem znów stanie się trudny do znalezienia.

Dziś sprawdziłem. Skrzynka na miejscu. Kamień nieco ukrył się w trawie. Bezpośrednio styka się z bunkrem.

No i kolejny koch uzupełni moją mapę. Super! W tej okolicy - jestem pewien - jest jeszcze sporo do odkrycia. Informacją pewną na 98% jest to że w Rudnikach na terenie cementowni też był Punkt Oporu. Nawet miałem w zamyśle napisać stosowną prośbę o wejście na teren cementowni ale jakoś rozlazło się po kościach. Podobno niektóre bunkry na terenie cementowni się zachowały, niektóre zostały zniszczone w czasie budowy.

Co do tej miejscówki to łatwo nie było. Jakieś dwie panie zajmowały się ogrodem i trzeba było się przyznać - dzień dobry - tutaj jest taki mały bunkier i chcieliśmy go obejrzeć. Młodsza pani pokazała nam bunkier i zaczeła opowiadać o innych bunkrach i wcale nie chciała odejść. I jak tu podjąć kesza? Ja robiłem fotki i w końcu powiedziałem że będę ustalał koordynaty i to trochę potrwa. No to sobie w końcu kobitka poszła i można było podjąć kesz.

P.S. Ten koch to chyba dostał pociskiem w dekiel, bo jest dziura w deklu.

Pozdrawiam
Art_noise