Skrzynka została zarchiwizowana.

Przegapiłam drugą wskazówkę płynąc rzeką. Ciężko było się wrócić kajakiem pod prąd. Szkoda :(

Na pieszo

Znaleziona "na sucho". Wszystkie etapy jak i skrzynka przetrwały zimę i mają się dobrze. W ubiegłym roku dwa razy wiosłowałem ale nie wiem czemu nie zabrałem się za tego multaka, a teraz przedsezonowo zdobyty metodą podjazdowo-podchodową. Dzięki!

Znalezione na rodzinnym spływie.

Fajna szkrzynka. Znaleziona po bardzo przyjemnym spływie,  na który zabralem synów, zeby wykorzystać ostatnie ładne dni wakacji 

bez wymiany

TFTC!

Niezwykle przyjemny cache złapany przy okazji spływu z rodziną. TFTC

Swietna zabawa - pogoda nam dopisala, humory rowniez tak wiec czego wiecej chciecmoze faktycznie nieco latwiej by bylo gdybym poczytala opis, ale dzieki temu moglismy doswiadczyc kajakowania pod prad :D

dzieki - dags

Fajny spływ i cache. Byłoby łatwiej gdyby posiadacz garmina potrafił czasami przeczytać ze zrozumieniem czego szukać a nie tylko gdzie Finał dość prosty i refleksja nt. maskowania w poszyciu leśnym - ułożenie kupki gałązek w jednym miejscu jest tak jakby mocno widoczne przynajmniej dla niektórych Wisieńką na torcie była wystraszona sarenka

Przez tą skrzynkę spać po nocy nie mogliśmy, tak nas dręczyła, Rankiem skoro świt pognaliśmy specjalnie zaliczyć keszyne. Tym razem bez przeszkód jakowyś. Gwiazda za pomysł, no i oczywiście za fajną przygodę, dopłynęła z Wrocławia.Serdeczne dzięki i pozdrawiamy
PS-przy okazji kilka skrzynek z projektu zaliczone.

Na razie spływ w czasie ZLOT OPOLE 2012 zaliczony i punkty spisane. Niestety, spotkały nas trudne do przewidzenia okoliczności. Chyba rzeka nam wyschła, bo kajak nam stanął i koniec. To było dość dziwne bo cala reszta jednostek pływających przepływała obok nas bezproblemowo. W końcu zorientowawszy się, ze w zestawie do kajaka dostaliśmy dwa długie, dziwnie na obu końcach zakończone patole. Przy ich użyciu udało się dopłynąć , oczywiście na koncu stawki, do miejsca gdzie jakieś dwa osiłki rąbnęły nam kajak, w kulturalny zresztą sposób pomagając nam z niego wysiąść. Coś tu było nie tak, bo do kesza mieliśmy jeszcze.......km. No dobra mówimy, stało się, trudno, się zdarza. Oczywiście podjęliśmy probe podjęcia kesza ale z racji wcześniej opisanych zdarzeń doznaliśmy rozchwiania emocjonalnego, a z racji aury, udaru słonecznego. Od kesza odbiliśmy się jak ping pong od rakietki, wiec koniecznie, już wkrótce będziemy musieli tu wrócić. Na razie, za możliwość przeżycia wspanialej przygody, serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Juz dzisiaj gwiazdkę w stronę kesza pościmy a ze ma pod prąd to liczymy iz w lipcu dopłynie.

Rada Rejsu płynęła na czele, nie pozostało nic innego jak meandrować za nią. Łza tym razem płynął z Freneyem i było bardzo zabawnie. Pobijaliśmy co jakiś czas NMPR (New Mała Paner Rekord) osiągając 10,4 km/h. Ile to będzie węzłów pojęcia nie mam, w każdym razie trzeci dzień mnie ręce bolą :-).

A, no i co chwilę płynęliśmy po mieliźnie szorując po dnie i odpychając wiaosłami piasek. Po takim treningu Z Freneyem jesteśmy już umówieni na spływ pustynią błędowską i na wydmami koło Łeby.

W mocnej ekipie pod wezwaniem Zlot O'pole 2012i oczywiście po świetnym spływie. TFTC

Za pomysł, za fajną zabawę i nietuzinkowego kesza od nas REKOMENDACJA.

TFTC

W tym kerszu, chyba o spływ chodzi..., a ten jest rewelacyjny ! Wieloma rzekami spływałem, nie tylko kajakiem ale też większym sprzętem – i na większych rzekach. Rekomendację daję, bo nie wyobrażam sobie jej nie pozostawić! Celebrowałem kesza z Olafkiem, rzeka tak naturalna, że „szkoleniową” przed trudniejszymi być powinna – uczy „meandrowania” i wyczuwania głównego nurtu! Wspaniała zabawa! - Bardzo dziękuję za kesza, inspirację do wspólnej zabawy, niesamowitą zabawę i miłe towarzystwo!

Żywiecko pozdrawiam

Skrzyneczka zdobyta dzisiaj grupowo wraz z całą silną ekipą. Baaaardzo fajny pomysł i cieszę się, że mogłam skrzyneczkę zdobyć. Dziękuję 

Keszyk zdobyty podczas Zlotu O, pole'2012.

To był główny punkt niedzielnego programu. Ochoczo zdobywaliśmy kolejne wskazówki jak i inne przybrzeżne kesze, przy okazji podziwiając dziką rzekę. Świetny spływ, dużo wrażeń, kilka trudniejszych momentów, a potem już tylko finał. W środku czekał jeszcze certyfikat i jak go zobaczyłem, to już wiedziełem dlaczego Żywcu tak się spieszył .

Dzięki za okazję do "gimnastyki" na świerzym powietrzu

FANTASTYCZNY SPŁYW. Najpierw goniliśmy wszystkich, ale okazało się, że płyniemy pierwsi... potem chcieliśmy dorownać mistrzom... ciężko było... nosiliśmy ten kajak co chwilę, a jak już płynęliśmy spokojnie nie było słychać plusku wioseł Drugiego Wioślarza. Kajo wyjaśnił zagadkę: "Mamo, a wujek Pit nie wiosłuje!"Rewelacja! Dziękuję i pozdrawiam!

W zasadzie po tego kesza zapuściłem się w te rejony. Tak na przekór założycielowi - poczułem się na siłach spacerować 14 kilosów w woderach, więc przyoszczędziłem kasy na kajakA spacer przemiły, choć czasami głęboko było i trzeba było lawirować. Wogóle to polecam okolice etapu 2 (ale pod drugiej stronie) - wspaniałe tereny i ścieżka edukacyjna, szkoda że nie miałem gratów keszowych - coś bym założył, bo parę ciekawych skrzynek można tam skitrać.
Bardzo fajny multak, wiec maxik leci.

Pozdrawiam
Art_noise

Wiosna przyszła, woda jeszcze zimna, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby podjąć próbę ;-)

@żywcu: nie, nie... nie mówiłem że brak czasu, tylko brak wolnych kajaków... O mało co sami byśmy nie mieli i już był plan robić to wpław

ps. robiąc wpis zapomniałem gwiazdki...

A jak w piątek proponowałem podjęcie, to koledzy nie mieli czsu, przez cały weekend...

Czad! Skrzynka zdobyta z przygodami, które zdążył już opisać Krystian.

Jak zwykle poleciałem na koordy miast po drodze się rozglądać ;-)

Sam spływ był momentami bardzo emocjonujący, zastaliśmy ładne plenery, dwa kesze po po drodze skitrałem. No i ten grill na finale...

Rekomenduję!

Dzięki i pozdrawiam,

Przemek

Było wiele przeszkód - firma, w której udało się zarezerwować jedyny wolny kajak odwołała spływ - mieli w tą burzliwą noc akcję ratunkową dla ekipy z poprzedniego dnia, która przecholowała z browcami... Pojechaliśmy w ciemno i na szczęście na starcie udało się zdobyć jakiś sprzęt pływający. Udało się bez przygód, przynajmniej u nas, bo mijaliśmy po drodze jakichś mokrych chłopaczków wylewjących wodę z przewróconego kajaka... Wszystkie znaki odnalezione i tylko koniec spływu był zaskakująco wcześnie... 2,5 km od kesza, ale cóż, płynęliśmy inną firmą niż planowaliśmy...

Ostateczny rezultat wyprawy zadowalający - super spływ i trzeci FTF tego dnia