Dziura - synonim - "przerwa". Przerwa ==>> przyrwa.
Przyrwa: tak nazywa się miejsce, które w świadomości wsi obrosło legendami o karczmie, na trakcie prowadzącym do Leżajska. Karczmie, która swą złą sławę zawdzięczała pijackim hulankom, którym oddawali się miejscowi wieśniacy oraz szukający wytchnienia w czasie podróży wędrowcy.
Miejscu, którego charakter najtrafniej odzwierciedlałoby powiedzenie o "karczemnych awanturach", które wybuchały nagle pomiędzy rżnącymi w karcięta, odurzonymi alkoholem chłopami.
Według przekazywanych ustnie podań, miejsce to było przesycone tak złą energią, że przybierając postać podróżnika miał w nim bawić sam czart, który rzucał chłopom wyzwanie na karciane pojedynki, a ci pewni swego i czasami zwycięscy, nie przeczuwając podstępu, odchodzili upojeni, zataczając się, do domów i dopiero trzeźwiejąc, w kieszeniach znajdywali zamiast pieniędzy kozie bobki, pojmowali, że padli ofiarą czarta.
Miejsce to w końcu tak plugawe, miało z woli niebios zapaść się pod ziemię, a rozpadlinę, po pochłoniętej przez ziemię karczmie, zalała woda. Ongiś powiadali, że śmiałek który odważy się wstąpić w tę przeklętą wodę, stopami wyczuje deski powały tej samej, okrytej złą sławą karczmy, w której gościł sam czart.
Grozę miejsca potęguje jeszcze fakt już zupełnie realnej kaźni, której poddawane były "nadliczbowe" szczenięta i kocięta, które ciemni wieśniacy topili, jak to przedstawił Lord Byron w poemacie "Giaur", wrzucając je do wody zawiązane w płócienny worek, dopóki ciemnota i zabobon, tępione przez władzę komunistyczną, całkiem nie uleciały z głów okolicznych gospodarzy.
Co z tego jest legendą, a co prawdą? Czy jeśli wejdziemy w tę wodę, w jeziorko zarosłe już i przypominające obecnie bagno, czy wyczujemy pod stopami deski powały przeklętej starej karczmy, czy liczne kości niewinnych ofiar ciemnoty i zabobonu chłopów?
Nad tym wszystkim możecie się zadumać podejmując tego mikro-kesza, na własne oczy zobaczyć obrosłe legendami miejsce, którym straszono małe dzieci, a które dziś jest ciche i oddane naturze.
Skrzynka: pojemniczek wielkości mikro tylko z ołówkiem i logbookiem, na "kordach" +/- 2m. Skrzynka nie jest zakopana, dodatkowe narzędzia, typu kłujka - niepotrzebne.
Uwaga, pilnuje jej zmyślna myszarka, wspinająca się po gałązkach niczym Tarzan. Patrz pod nogi żeby jej nie zdeptać, ale nie cały czas, bo nie znajdziesz skrzynki.