Udało mi się natrafić na miejsce, w którym coś się kończy, coś się zaczyna. Fachowo nazywa się to bodajże granicą. A na granicy można spotkać pogranicznika. Gdzieś tam sobie siedzi i szczerzy do Was porządnie wyszczotkowane zęby. Jeśli chcecie go podjąć, musicie zachować ostrożność i konspirację, gdyż widać Was z daleka dosłownie z każdej strony. Nie dajcie się przyłapać, inaczej kesz zginie marnie. Lepiej poczekać na dogodny moment niż ryzykować. W maskowaniu zmieścił się pojemnik z logbuczkiem oraz coś do pisania. Powodzenia, miłych wrażeń.