- Nigdy więcej z Tobą nigdzie nie popłynę - rzucił Marian wychodząc kompletnie nieprzytomny z kutra rybackiego nazwanego jego imieniem.
Wiedziałam, że w tej chwili nawet te dwa wielkie i śmierdzące dorsze wiszące aktualnie w reklamówce w jego prawej dłoni (a zjedzone kilka godzin później) nie były w stanie nic zmienić..
Popatrzyłam na niego uważnie- przekrwione od wiatru oczy, resztki wymiocin na bluzie - chyba faktycznie mu ta podróż nie posłużyła..
- Maniek nie bądź taki, no nie było tak źle: słoneczko, otwarte morze, wiatr...WOLNOŚĆ! Przecież ją kochamy!
- taka wolność z dupy. Niby wszystko pięknie, a zrzygać się można.
I właśnie takiej naszej wolności kesza dedykuję. Znajdziesz go w miejscu, gdzie udaliśmy się z Marianem po tej cholernej "wolnościowej" podróży pozbierać ciała i myśli.
---------------------------------
Nie mam pojęcia jak się dostaniesz do środka- jak wolność, to wolność radź sobie (ja weszłam, to i Ty dasz radę) Ale pamiętaj, ze wchodzisz tu na wlasną odpowiedzialność)
Kesz (oczywiście z dupy) znajduje się nad oknem na strychu.
Brak certów itp uzasadniam faktem, że przed chwilą i nieopodal wysiedliśmy z tego cholernego kutra, nie było jak ich zrobić. Ale na życzenie wysyłam piękne certy pocztą (taką z dupy, czyli tradycyjną)