Ten cache, to moje największe odkrywcze osiągnięcie. Gdy wraz z Franezą dotarliśmy do kamienia, czuliśmy się niemal tak, jakbyśmy zdobyli biegun północny. To było prawdziwe poszukiwanie skarbów, mimo że skrytkę dopiero zakładaliśmy. Mam nadzieję, że podobne wrażenia będą towarzyszyły kolejnym odkrywcom.
O kamieniu dowiedzieliśmy się z opowiadań miejscowych mieszkańców - dzięki. Mieliśmy bardzo mglistą lokalizację kamienia ("a pójdzie pan tak ze 4 kilometry kole tej brzózki, i tak trochę w bok do tyłu, chyba w takim lasku..."). Wiedzieliśmy, że leży gdzieś blisko dawnego szlaku kolejowego Gołdap - Żytkiejmy. Na miejscu pomogli nam trochę, jak zwykle przeuroczy, mieszkańcy suwalszczyzny. To chyba klimat, natura, 2 razy wolniej płynący tu czas i te krajobrazy wpływają na to, że Ci ludzie tacy właśnie są. Jak będę starym dziadkiem, to chyba się tu przeniosę.
Dotarcie do kamienia nie było łatwe, i prawdopodobnie nie będzie dla kolejnych odkrywców. Kamień jest bowiem niewielki, a co najgorsze leży sobie w rowie zamaskowany wielkimi chaszczami krzadyli i pokrzywami. Trzeba się było nieźle natrudzić, żeby do niego dotrzeć. Teraz jest odkryty, ale prawdopodobnie szybko znowu zarośnie, jak nikt go nie będzie odsłaniać.
Na kamieniu jest wyryta piękna, przeurocza lokomotywka i rok 1942 (sic!). Niestety, nie udało nam się dowiedzieć, jaka jest historia powstania tego rysunku.