" W kotlińskim parku przy stawie mieszkał w pałacu dziedzic wraz z żoną. Para bardzo się kochała i była sobie zawsze wierna. Kiedy dziedzic zmarł, kobieta zaczęła się dziwnie zachowywać. Służba zaobserwowała, że rozmawia z niewidzialną istotą i że często wychodzi na nocne spacery do parku.
Pewnej nocy jedna ze służących postanowiła sprawdzić, dokąd o tak późnej porze chodzi jej pani. Kiedy dziedziczka wyszła do parku, dziewczyna, kryjąc się za drzewami, podążyła za nią. Wdowa weszła do parkowej altanki. Kiedy wybiła godzina dwunasta, dróżka do altany zacząła zbliżać się postać ubrana w czarną pelerynę i w cylinder, który zawsze nosił dziedzic. Dziewczyna, mimo iż była przerażona, postanowiła posłuchać, o czym rozmawiają zakochani.
-Kochanie, tak bardzo za tobą tęsknię- rzekła kobieta
-Nie martw się, teraz już na zawsze będziemy razem i nic nas nie rozdzieli- odpowiedział mężczyzna i czule ja objął.
Dziewczyna, obawiając się, że zostanie zauważona, szybko uciekła do pałacu i położyła się spać. Kiedy o świcie wstała do pracy, w pałacu panowało straszne zamieszanie. Okazało się, że ogrodnik znalazł w altanie martwą dziedziczkę, a obok niej leżał czarny cylinder. Od tej pory wielu ludzi twierdziło, że nocą widziało spacerująca po parku parę: kobietę w białej sukni i mężczyznę w czarnym cylindrze, trzymających się za ręce."
Na terenie parku znajdują się także ruiny pałacu, który znika z każdym dniem coraz bardziej...