Podczas licznych spacerów po pobliskich lasach odnaleźliśmy parę "pamiątek" po wojnie. Część z nich powoli popada w zapomnienie. Chciałabym zachęcić Was do odwiedzin i pozostawienia chociaż skromnego znicza. Dodatkowe narzędzie w atrybutach to właśnie znicz. Nie jest on obowiązkowy, ale może warto uczcić pamięć pomordowanych?
W lesie pod Jaroszewami (gmina Skarszewy) Niemcy dokonali głośnej zbrodni. 25 października 1939 r. władze okupacyjne wezwały miejscowych rolników na naradę, która miała być rzekomo poświęcona pilnym sprawom gospodarczym. 46 Polaków, którzy przybyli na wezwanie do tamtejszej szkoły z miejsca aresztowano. Wywieziono ich następnie do gęstego lasu Mestwinowo (leżącego przy szosie ze Skarszew do Kleszczewa), gdzie przygotowane już były dwa groby o wymiarach 4 metry na 2 metry i głębokości 1,5 metra. SS-mani z jednostki Wachsturmbann "Eimann" i bojówkarze Selbstschutzu zamordowali wszystkich 46 zatrzymanych, w tym wójta gminy Skarszewy Emila Węckiego. Rodziny ofiar poinformowano, że zaginieni rolnicy wyjechali do pracy w Generalnym Gubernatorstwie.
Więcej informacji na ten temat: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Skarszewach
Do mogiły bezpośrednio nie prowadzi droga. Trzeba przebić się około 100 metrów przez las. Dopiero w odległości kilku metrów od pomnika znajduje tablica informująca o miejscu pamięci.
Kesz ukryty w korzeniach drzewa po lewej stronie od mogiły.