W czasie radosnego bobrowania po bunkrach Zambrowskiego Rejonu Umocnionego Linii Mołotowa mieliśmy przyjemność spotkać się z widokami i sytuacjami, które raczej nie przytrafiają się często.
Podczas orania Nivą piaszczystej drogi wiodącej do jednego z zespołów bunkrów natknęliśmy się na rozstaju dróg na okazałą czaszkę dużego zwierzęcia z ładnymi rogami (to nie jeleń a byk raczej był bo krówsko trakich rogów nie ma) ładnie ułożoną przy skręcie w las. Gdy wracaliśmy okazało się, iż czaszka dostała nóg i przemieściła się w całkiem inne miejsce.Teraz siedziała po drugiej stronie drogi, za rozjazdem. Patrzyła milcząco w stronę, z której wracaliśmy.
Normalnie człek nie zwraca uwagi na takie drobne szczegóły (wiadomo, że czaszki mają nogi nie od dziś) ale... Drapiąc się pod górkę wyszliśmy raptem na świeżo wyryty dół, dość głęboki. Dół był z zawartością - możecie obejrzeć zawartość na zdjęciu nr 1. Hm...
Ale, że odważni jesteśmy niczym czeskie wojsko, poszliśmy bobrować dalej. Nigdy nie spodziewaliśmy się, iż w miejscu gdzie nie ma żadnej ścieżki można natknąć się na ciekawe kapliczki... (zdjęcie 2) Zmontowane, trza przyznać, z dużym nakładem sił bo komu (i po co?) chciało tam się targać cement i wodę? Nigdy nie widziałem takich kapliczek... Kamienie, druty oplątujące budowlę, figurki na krzyżach z połamanych połowek noży to tylko niektóre z wmurowanych elementów. Najdziwniejszy był tył kapliczki: wnęka, niczym otwór piekarnika zawierała dziwaczną kompozycję z talerza i metalowej miarki (zdjęcie 3). Ktoś zaczął zabijać wnękę deskami ale chyba skończyły mu się gwoździe bo wciąż mogłęm wsadzić do środka rękę z aparatem. Tylko po co robić wnękę aby potem ją ukryć?
Zrobiłem zdjęcia i wylazłem zza kapliczki. A koleś stał już metr przede mną. Nie jestem głuchy, ślepy też nie ale nie widziałem ani nie słyszałem jak i skąd się tam pojawił - wszystko to na wzgórzu w krzakach., dookoła las a w dole ruiny bunkra - ogłuchłem może nagle?
Na to nadciągnął z dołu Mugin i zagadnął coś do gościa bo dziwnie cicho się zrobiło.
"Nie wiem, ja na grzyby" - mówi człek ale wrażenie sprawia jakby nie z tej bajki był i jakby nie bardzo kojarzył co i do kogo mówi. Koszyka, reklamówki ani kozika na te grzyby też nie ma. Ja tam tak na grzyby nie chodzę. Złazimy z górki, bo coś nam mówi, że okolica ciekawa się okaże, robię jeszcze jedno, dwa zdjęcia aż tu nagle koleś rzuca się na jedną z kapliczek i w szale zaczyna wyrywać przycementowane druty, kasetki na radia samochodowe, półeczki i co tam jeszcze było przyfastrygowane. A przy tym twarz szaleńca. Wyrywa coś i przenosi szybko na drugą kapliczkę (zdjęcie 4) - to mała figurka.
Stoimy lekko ogłupiali aż w końcu pytam się, może niezbyt uprzejmie: "kolo, z tobą wszystko jest ok?" Kolo patrzy na nas błędnym wzrokiem, mam wrażenie, że nie rozumie, iż tam jesteśmy i nic nie mówi. Po chwili oddala się w las.
Opłacało się połazić - kilkanaście metrów dalej kolejna kapliczka (zdjęcie 5). Co za łeb ją tam ustawił... Wystrugana figurka nie wiem czemu kojarzy mi się z "Krzykiem" Muncha; nad nią krzyż zespawany z łyżki i drugiej połówki noża, tego z poprzedniej kapliczki. Ktoś miał fajną wizję. Albo fajnego dilera.
Tak nawiasem mówiąc: tutkowata skrzynka zakopana jest płytko pomiędzy tą właśnie kapliczką a najbliższą sosenką, która rośnie obok.
Okolica ciekawa ale ktoś się chyba dziwnie bawi. W normalnych warunkach takie np psy nie wpadają same na dolne poziomy bunkrów skąd nijak by wyjść nie mogły. Zwierzę nie jest głupie - w przeciwieństwie do człowieka, który głupi jest i po pijaku wszędzie wpaść może. Nie wpadają powiadam i same nie wiążą sobie łap sznurkiem ani nie zakładają pętli na szyję. I chyba nie podpalają się też same i nie ćwiartują.
Tych zdjęć nie zamieszczamy bo nie każdy chce oglądać efekty takich zabaw. Jeśli ktoś chce jednak obejrzeć całą fotorelację z wizyty w zambrowskich bunkrach i okolicy zapraszam do galerii na Chomiku. Niektóre zdjęcia mogą być mało cukierkowe. Ale w sumie chodzi głownie o bunkry, no nie?
Przy okazji nie zapomnijcie wybobrować keszy Artixa w tym samym rejonie:
i obok: